Bakumatsu Rock – odcinek 2

10408918_799333980110760_5566360527615068601_n

Po kameralnym koncercie Sakamoto, Katsury i Takasugiego (dla całych dwóch piszczących fanek), w klubie pojawia się tajemniczy gość (bardzo bardzo tajemniczy) i zaprasza przyszłe gwiazdy rocka na koncert Shinsengumi. Po krótkiej scysji z szefową, która wygląda jak szef oraz równie krótkiej retrospekcji przedstawiającej traumę Takasugiego, panowie w końcu idą na rzeczony koncert i naturalnie pakują się w kłopoty…

W drugim odcinku „Bakumatsu Rock” dzieje się niewiele, ale jakimś cudem anime nie dłuży się. Dostajemy niezbyt obfity pęczek wyjaśnień, dotyczących między innymi magicznej przemiany bohatera z poprzedniego odcinka, a także wiążący się z nią zalążek wątku głównego (nawet ciekawego, choć przewidywalnego). Chwilowo seria zapowiada się na mahou shounen w stylu „Hakkenden -Touhou Hakken Ibun-”, tyle że w formie musicalu. Istotny jest fakt, że wreszcie bohaterowie poznają swoich konkurentów – otoczonych glorią sławy i wianuszkiem wielbicielek, Soujiego Okitę i Toshizou Hijikatę. Mój Boże, co oni zrobili Hijikacie (twórcy znaczy się) – widziałam go w różnych wersjach, w różnych anime, ale nawet w najsłabszej i najgłupszej serii nie był takim wymoczkiem… A jak on śpiewa (w sumie, jak ONI śpiewają, bo Okity też to dotyczy)?! Nędza i rozpacz – zero głosu, zero umiejętności wokalnych, ucho nadepnięte przez stado słoni i w ogóle tragedia! Jak panowie z Shinsengumi zaczęli wyć tą swoją pieśń, przypominającą disco polo (disco jap?), to musiałam zastopować odcinek, żeby dojść do siebie. Ale nie to było najgorsze, wisienką na torcie okazał się występ naszego początkującego trio, w całości zrealizowany techniką komputerową… Przepraszam za potworka językowego, ale co ja pacze?! To było fuj, ble, ohyda i ugh… Serio, wszystkie kończyny mi opadły.

I teraz jestem w kropce, bo „Bakumatsu Rock” jest momentami zabawne, Sakamoto, obdarzony inteligencją rozwielitki, daje się lubić, a Takasugi podbił me niewieście serce pomalowanymi na czarno paznokciami u stóp – ale ta muzyka, ta grafika! Chociaż może teraz, kiedy jestem przygotowana na tego typu koszmarki, będę lepiej przyswajać ten historyczny absurd? Chyba jednak dam radę, jeśli nie pojawi się jakaś tępa heroina, może się uda… To nie jest złe anime, ale zdecydowanie wymaga pewnej odporności psychicznej.

Leave a comment for: "Bakumatsu Rock – odcinek 2"