Hana Yamata – odcinek 1

10397238_797384020305756_8710830637094407604_o

Zacznijmy od rzeczy najistotniejszej: zdaniem Grisznaka to nie jest yuri. Zainteresowanych tematem proszę gdzie indziej.

Poznajemy natomiast Naru, licealistkę, która zaczytuje się bajkami i rozpacza nad własną przeciętnością, ale za żadne skarby świata nie zrobi nawet pół kroczku, żeby zmienić swoją sytuację. Jej apatyczną codzienność przerywa Hana, nowa uczennica, jasnowłosa, błękitnooka i cierpiąca na nadmiar energii przybyszka z Ameryki, która z powodu przypadkowego spotkania uznaje ją za bratnią duszę. Co za tym idzie, zamierza ją wciągnąć do klubu poświęconego ćwiczeniu tańca yosakoi. Ten odcinek obejmuje głównie pierwsze spotkanie obu dziewcząt i usilne próby Hany, starającej się zachęcić do swojego hobby nową znajomą. Nikt jednak nie robi tajemnicy z ostatecznego składu klubu, który możemy oglądać w czołówce i przy napisach końcowych.

Walory produkcyjne nadal jeszcze są trudne do oceny. Ten odcinek ma ładną kolorystykę i efekty świetlne, a także kilka dobrze zanimowanych scen, ale samego tańca jest jak na lekarstwo. Należy trzymać kciuki, żeby studio Madhouse postarało się przyciągnąć widzów pięknem yosakoi, a nie tylko zbliżeniami na wielkie i drżące oczka bohaterek.

Na plus:
+ Mimo wszystko oprawa wizualna – jak by nie patrzeć, to anime jest po prostu bardzo ładne, chociaż mam pewne zastrzeżenia do projektów postaci.
+ Naru wypada dość wiarygodnie jako osoba, która z jednej strony chciałaby czegoś niezwykłego, z a drugiej – aktywnie tego unika.

Na minus:
– Trochę dziwaczny styl rysowania oczu, jakby bohaterki miały opuchnięte powieki.
– Przesłodzone i koszmarnie piskliwe, głównie za sprawą grającej Hanę Minaki Tanaki, ale reszta niestety nie wypada znacząco lepiej.

Podsumowanie: prawie na pewno będzie to seria bardzo ładna wizualnie (chyba że zacznie drastycznie oszczędzać od drugiego odcinka), słodka i mało realistyczna – taka w sam raz na chwilę odpoczynku dla amatorów. Wymaga jednak o wiele większej tolerancji na słodkie dziunie niż na przykład „Locodol”. Dam szansę drugiemu odcinkowi, ale rzecz raczej nie dla mnie.

Leave a comment for: "Hana Yamata – odcinek 1"