Majimoji Rurumo – odcinek 1

10511558_799784760065682_9123632989706021068_o

Shibaki pewnego dnia, na środku ulicy, dowiaduje się od małej czarowniczki, że zostały mu dwa dni życia. Jak to? Ano odprawił rytuał, wyraził życzenie, ono się spełniło, więc pozostaje tylko uiszczenie opłaty w naturze. Że nie ma czarownic na tym świecie? Najwyraźniej są. Że życzenie było durne i z pewnością niewarte swojej ceny? Cóż… A kogo poza bohaterem to obchodzi? Nie tak wyobrażał sobie swoją przyszłość Shibaki, od podstawówki (nie całkiem bez powodu) znany wśród kolegów i koleżanek jako zawzięty erotoman. Na szczęście anime nie kończy się na ogół w pierwszym odcinku, wyrok zostaje odroczony, zaś czarowniczka Rurumo dostaje drugą szansę od surowych zwierzchników. Może odtąd korzystać ze swoich mocy magicznych tylko w celu spełniania życzeń Shibakiego, który w tym celu zużywa kolejne kupony z magicznej książeczki. Kiedy się skończą, Rurumo odzyska licencję czarownicy, zaś Shibaki… No jasne, będzie wąchać kwiatki od spodu.

Pewnym zaskoczeniem może być wiadomość, że ta manga wyszła spod ręki tego samego mangaki, który stworzył „Yowamushi Pedal”, czyli uczciwą serię sportową. Tutaj mamy typową komedię ecchi, acz powiedziałabym, że w dość starym stylu, taką raczej polegającą na ujęciach bielizny (i aluzjach do jej braku) niż na gołych cyckach i symulacji czynności seksualnych przy każdej okazji. Na razie da się powiedzieć tyle, że Rurumo jest urocza (i ma potencjał komediowy), a Shibaki to dość typowy przykład erotomana-gawędziarza. Mimo wszelkich niecnych podchodów ma też złote serce, które oczywiście nie pozwala mu słabości niewieściej wykorzystać… Znacie ten typ.

Na plus:
+ Bardzo sympatyczna bohaterka plus bohater, który daje się lubić.
+ Świat z regułami, które (przynajmniej na razie) wyglądają na w miarę przemyślane przez autora.
+ Obecność magii pozwalająca na ubarwianie zwykłej szkolno-komediowej formuły.

Na minus:
– Jakkolwiek sympatyczne, postaci nie mają na razie ani grama oryginalności.
– Sztywna i uboga animacja (niby nic dziwnego w takiej serii, ale mimo wszystko).

Podsumowanie: ecchi w starym stylu, które nie próbuje udawać okrojonego hentai, to ostatnio rzadkość. Nie wiem, czy to będzie rzecz dla mnie, ale ze względu na kredyt zaufania dla autora na pewno sięgnę po drugi odcinek. Niestety obawiam się, że seria może przyciągnąć amatorów rysowanych i nieletnio wyglądających panienek, których obecność potrafi zrażać innych widzów.

Leave a comment for: "Majimoji Rurumo – odcinek 1"