Momo Kyun Sword – odcinek 1

10269036_798212093556282_4451822895450908753_o

Pierwszy odcinek rozpoczyna się od przedstawienia widzom pokaźnego biustu, do którego dołączona w pakiecie zostaje wojowniczka Momoko, cudowne dziecko zrodzone z brzoskwini. Pod okiem magicznych zwierząt-bóstw, Psa, Bażanta i Małpy, ćwiczy codziennie sprawność fizyczną i umiejętności bojowe. Te ostatnie przydają się niezwykle, kiedy na jej wioskę napadają paskudne oni, jak się okazuje – w poszukiwaniu magicznego artefaktu. Tego samego artefaktu szukają wysłanniczki Niebios, podejrzanie wyglądające jak magical girls. Mamy więc to, co seria przygodowa musi mieć na początku: sceny z treningu, trochę informacji o świecie oraz walkę ze złem. Odcinek kończy się oczywiście tym, że bohaterka wyrusza w podróż.

Wprawdzie projekty postaci dały mi do myślenia (nie od wczoraj oglądam anime…), ale już zwiastun nie był aż tak wypchany fanserwisem. Pierwszy odcinek nadrabia to z nawiązką – niewątpliwie większość wysiłków animatorów poszło na odwzorowanie drgających, podskakujących i kręcących się w dekolcie walorów głównej bohaterki. Zdecydowanie mniej uwagi poświęcono walce, wykorzystującej „ruch tak szybki, że go nie widać”, zatrzymane (i potrząsane) kadry oraz świetliste promienio-ataki.

Na plus:
+ Seria jest ładna, ma bardzo bogate tła (oby nie zniknęły), ale też sympatyczne projekty postaci. Szczególnie udani z wyglądu są zwierzęcy towarzysze Momoko – wyglądają jak zwierzęta, a nie jak pluszako-pokemony.
+ Dobre tempo wydarzeń. Ten odcinek wepchnął bardzo dużo informacji bez poczucia, że zwala się widzowi za dużo na głowę.
+ Zwierzaki. Wygląda na to, że ich komentarze i interakcje z bohaterką będą wnosić do serii sporo życia.

Na minus:
– Animacja wszystkiego, co nie jest biustem bohaterki, wygląda niezbyt olśniewająco. Postacie nawet w niewielkim oddaleniu robią się krzywe.
– Dość irytująca bohaterka robiona na najbardziej ogranym schemacie: złote serce, niezwykłe zdolności atletyczne, zabijanie się o własne nogi w celach komediowych, a do tego poziom inteligencji mało rozgarniętej siedmiolatki i ciało gwiazdki porno.
– Reszta bohaterek (niebiańskie wysłanniczki) na razie nie miała dla siebie czasu, ale wypadły dość blado. Możliwe, że bardziej wyrazisty charakter będzie miała wprowadzana w drugim odcinku księżniczka oni.

Podsumowanie: seria zdecydowanie dla osób, którym nie przeszkadza, że zbliżenia na piersi bohaterki są pokazywane częściej od zbliżeń na jej twarz. Ja podziękuję za kolejne odcinki.

Leave a comment for: "Momo Kyun Sword – odcinek 1"