Amagi Brilliant Park – odcinek 2

amaburi04

Drugi odcinek Amagi Brilliant Park nie posuwa może akcji za bardzo do przodu, doprowadza jednak do istotnego dla dalszej fabuły punktu, czyli zgody Kaniego na objęcie stanowiska menadżera miasteczka Amaburi. W międzyczasie dowiadujemy się, kim dokładnie są istoty z Klonowej Krainy, zamieszkujące lunapark, a także dlaczego tak bardzo zależy im na podbiciu popularności parku. Okazuje się, że Klonowa Kraina to magiczne królestwo, zaś jego poddani mogą istnieć tylko dzięki energii, którą wydzielają ludzie podczas dobrej zabawy w Amaburi – dlatego nie tylko obecność, ale i zadowolenie klientów jest tak ważne dla pracowników wesołego miasteczka. Nie to jednak jest bezpośrednią przyczyną gardłowej sytuacji, w której znalazła się księżniczka Latifa i jej podwładni. Według kontraktu, który podpisany został między załogą Amagi Brilliant Park a spółką Amagi Development wynajmującą teren pod lunapark, na początku sierpnia menadżer musi wykazać, że park odwiedzany jest przez pół miliona gości, w innym wypadku prawa do zarządzania nim przechodzą na spółkę, co równoznaczne jest z utratą pracy przez obecną ekipę. Jak łatwo się domyślić, Amaburi w swoim obecnym stanie nie przyciąga takiej liczby gości, zaś do początku sierpnia pozostały niespełna trzy miesiące.

Kanie, jako trzeźwo myślący młodzieniec, odmawia przejęcia na siebie obowiązków menadżerskich. Zanim jednak na zawsze opuści Amaburi, chce by księżniczka zdjęła z niego magiczne moce, którymi obdarzyła go przy pierwszym spotkaniu, a które objawiają się umiejętnością czytania w myślach (co ciekawe „sztuczka” obłożona została ograniczeniem rodem z Code Geass – Kanie może ją zastosować tylko raz na jednej i tej samej osobie). Próbując dostać się do Latify, Kanie przypadkowo trafia na przemówienie, które ta kieruje do swoich podwładnych, informując ich o tym, że za trzy miesiące Amagi Brilliant Park zostanie zamknięty. Rozpacz pracowników i głęboka skrucha królewny, przekonują Kaniego, by podjąć się niewdzięcznej roli zarządcy lunaparku. Co prawda u większej części załogi chłopak wzbudza szczerą niechęć, by nie powiedzieć nienawiść, Latifa i Isuzu wierzą jednak, że jeśli ktoś może uratować ich królestwo, to tylko Kanie. Zaczyna się wyścig z czasem…

Niewiele ponad to można o drugim odcinku Amagi… powiedzieć. Przybliża on nam sytuację mieszkańców Klonowej Krainy, ukazując o jak wysoką stawkę toczy się cała gra. Poznajemy też „czarne charaktery” serii, występujące pod postacią (a jakże!) bezdusznych szefów korporacji, którzy próbują zniszczyć dziecięce marzenia i odebrać światu resztkę magii. Dowiadujemy się, że Moffle to nie jedyny pracownik-maskotka Amaburi – wychodzi wręcz na to, że większość z nich posiada równie magiczne formy.

Z jednej strony więc odcinek jest logiczną kontynuacją szalonej eskapady, na którą zaproszono nas w premierze i z tego punktu widzenia jest dla dalszej fabuły niezbędny. Z drugiej strony jednak, nie jest to szczególnie ciekawe czy ekscytujące – ot, krótki przewodnik po świecie przedstawionym i opowieść o tym, jak to Kanie przyjął na siebie rolę Zbawcy. I choć chłopak uprzedza, że szanse na sukces są niewielkie, nie trzeba nam spoilerów, by wiedzieć, że w ten czy inny sposób, uda mu się ocalić mieszkańców Klonowej Krainy, na czele z ich słodziutką księżniczką, która należy niestety do gatunku irytujących dziewczynek o szczerozłotych serduszkach, równie bezbronnych, co pozbawionych charakteru, a jednak z jakiegoś powodu stających się motorem napędowym dla głównych bohaterów.

Wydaje mi się, że dopiero trzeci odcinek pokaże, w któą stronę pójdzie ta produkcja. Na ile będzie w niej komedii, na ile okruchów życia, czy akcja będzie się posuwała naprzód w żywym tempie, czy raczej będzie to zlepek mniej lub bardziej udanych scenek rodzajowych, niezwiązanych z główną osią dramatu. Po drugim odcinku nie można niestety powiedzieć wiele więcej, niż po pierwszym.

Leave a comment for: "Amagi Brilliant Park – odcinek 2"