Cross Ange: Tenshi to Ryuu no Rondo – odcinek 2

CrossAnge2

Po tak drastycznym wstępie mogłoby się wydawać, że upokorzona i sponiewierana Ange podda się, ale bohaterka wyraźnie nie może pogodzić się z zaistniałą sytuacją i próbuje wszelkimi sposobami udowodnić, że ma rację. Reakcje nowych koleżanek na aroganckie zachowanie rozpieszczonej księżniczki są różne; przeważają irytacja bądź rozbawienie, ale są i takie dziewczyny, które ją uwielbiają, zwłaszcza gdy okazuje się, że była księżniczka nadspodziewanie dobrze radzi sobie w trakcie szkolenia. Sam ośrodek, do którego ją przywieziono to połączenie żłobka, szkoły z internatem, instytutu badawczego, bazy wojskowej i więzienia. Połączenie tyle wybuchowe, co absurdalne, bo jak najbardziej na miejscu byłby zamknięty środek o zaostrzonym rygorze, gdzie przede wszystkim uczy się walki i posłuszeństwa, a nie takie nie wiadomo co.

Odstawiając jednak na bok gdybania o świecie przedstawionym (przynajmniej na razie…) skupmy się może na fabule, która w tym odcinku wydaje się niemal sielanką, przynajmniej do pewnego momentu, gdy Ange ostatecznie uświadamia sobie, co tak naprawdę się tu święci. A co się święci? Walka oczywiście. Walka na śmierć i życie! Rzeczywistość jest okrutna, a niemal każda przełożona zboczona… Ta seria naprawdę nie byłaby taka zła, gdyby nie próbowano na siłę wpychać tu fanserwisu i wyjątkowo niesmacznych scen z cyklu molestowania seksualnego. Że niby to świadczy o tym, że anime przeznaczone jest dla dojrzalszego widza? A tu mi czołg jedzie… Taki różowy z kokardką. Nie wiem, czy twórcy zamierzają jakoś rozwijać wątki poza polem bitwy, ale niedająca się podważyć czarnocharakterowatość brata Angelize i jego chcica na młodszą siostrę mogą sugerować, że tak. I mam pytanie. Jak długo te smoczki będą robić za mięso armatnie? Bo naprawdę ich szkoda… I jeden z nich miał najlepsze wejście w tym odcinku! Szkoda tylko, że dopiero pod sam koniec.

Jeśli kogoś nie odstraszył pierwszy odcinek albo wręcz mu się podobał, to drugi z pewnością go nie zawiedzie, bo klimat jest mniej więcej podobny, ilość fanserwisu zbliżona, a co najważniejsze, oprawa techniczna trzyma poziom (ale to Sunrise, więc wiadomo…). Cóż, chyba domyślam się, co będzie w następnym odcinku, ale poczekam, zobaczę i dopiero wtedy ocenię.

P.S. Czy dwie obmacujące się w łóżku panienki to już yuri czy nie jeszcze nie? Jeśli tak, to zapraszam fanów gatunku, aczkolwiek nie gwarantuję, że cała reszta się Wam spodoba…

Comments on: "Cross Ange: Tenshi to Ryuu no Rondo – odcinek 2" (1)

  1. imspidermannomore said:

    Do drugiego odcinka wkroczyła cenzura i pozakrywała gołe piersi. Lubię goliznę w anime ale wolałbym raczej, żeby twórcy rezygnowali z takiej dosłowności w scenach erotycznych (podobnie też w scenach drastycznych ale to bardziej pod adresem „Terra for Mars”), która miałaby skutkować później zakrywaniem części ekranu czarnymi paskami. Domyślam się, że twórcy dobrze zdają sobie sprawę z tego co można pokazać w telewizji a czego nie, mimo wszystko jednak umieszczają w scenach kadry które potem trzeba zasłaniać. To zjawisko nie osiąga tu jeszcze tak absurdalnych rozmiarów jak w „Terra for Mars” ale już zaczyna mnie mierzić.

    Podobało mi się zakończenie. Zwiastuje ono, że twórcy nie będą się cackać z bohaterkami, nawet tymi milusimi. Daje mi to nadzieję na dużo przelanej krwi i łez.

Leave a comment for: "Cross Ange: Tenshi to Ryuu no Rondo – odcinek 2"