Nanatsu no Taizai – odcinek 2

[DeadFish]_Nanatsu_no_Taizai_-_02_[720p][AAC].mp4_snapshot_21.16_[2014.10.13_22.16.36]

Meliodas wraz z księżniczką przybywa do wioski znanej z produkcji doskonałych trunków, jednak na miejscu okazuje się, że mieszkańcy mają poważny problem. Jakiś czas wcześniej pewien Święty Rycerz wbił swój magiczny miecz, blokując źródło rzeki, przez co ta wyschła. Brak wody oznacza brak istotnego składnika alkoholu, a co za tym idzie, bankructwo wioski. Chociaż chętnych nie brakuje, nie ma wśród mieszkańców śmiałka, który zdołałby wyciągnąć oręż z kamienia – jednak mały chłopiec twierdzi, że zna członka Siedmiu Grzechów Głównych, potrafiącego to zrobić. Zaintrygowany Meliodas postanawia przyjrzeć się sprawie, licząc na cenne informacje.

Jak to w shounenie bywa, rozpoczynamy poszukiwania drużyny! Nie, w drugim odcinku jeszcze jej nie powiększymy, ale z pewnością dowiemy się kilku ważnych rzeczy. Naturalnie pomoc wiosce gratis. Nanatsu no Taizai na razie nie zachwyca, ale też nie odrzuca. Ot, początek klasycznej przygodówki z wyraźnym wskazaniem, kto tu jest dobry, a kto zły. Jeżeli ktoś zwrócił uwagę przy okazji pierwszego odcinka na pewnego różowowłosego bishounena, to w drugim może zobaczyć niewielką próbkę jego umiejętności. Tak, chwilowo pan zapowiada się na głównego antagonistę, a że obydwaj bohaterowie mocy mają aż nadto, zapowiada się efektowny pojedynek. Nie bardzo wierzę, że podział na dobrych i złych, bez odcieni szarości, utrzyma się do końca serii, ale na razie tak to właśnie wygląda. Nie przeszkadza mi taki oczywisty kontrast, ale nie ukrywam, że odrobina zaskoczenia później byłaby mile widziana. Podobnie zresztą jak szybkie dołączenie do Meliodasa starych druhów. Na razie anime opiera się jedynie na głównym bohaterze – bardzo sympatycznym, i księżniczce, która jest dość podręcznikowym przykładem – dobra, niewinna i kompletnie nieprzydatna. Teoretycznie podczas podróży ma pracować w gospodzie jako kelnerka, ale że w życiu rączek pracą nie skalała, nie potrafi wykonać najprostszego polecenia. Cóż, to akurat było do przewidzenia.

Wreszcie otrzymujemy pełnoprawną czołówkę i ending, i o ile ta pierwsza jest naprawdę udana i idealnie pasuje do Nanatsu no Taizai, tak piosenka towarzysząca napisom końcowym jest po prostu nijaka i brzydko zaśpiewana. Grafika nadal punktuje ślicznymi tłami, dynamiką i ogólnym dopracowaniem. Naturalnie nie dotyczy to projektu Elisabeth, obarczonej jakąś chorobą tkanki kostnej lub innym zwyrodnieniem stawów.

Podsumowując, seria jak najbardziej godna uwagi, pod warunkiem, że nie przejadły się Wam się schematyczne przygodówki z bardzo, ale to bardzo przepakowanymi postaciami. Jak ktoś lubi podobne atrakcje, to będzie miał na co popatrzeć – chociażby na scenę rzucania włócznią w drugim odcinku – cudownie wręcz przesadzoną. Sądzę, że wytrwam do końca Nanatsu no Taizai bez większego problemu, bo chociaż nie rzuciło mnie na kolana, z pewnością zainteresowało.

Leave a comment for: "Nanatsu no Taizai – odcinek 2"