Ookami Shoujo to Kuro Ouji – odcinek 3

ookami04

Bishounen, jako obiekt westchnień nastoletnich bohaterek anime, występuje w wielu odmianach. Jedne mają więcej, inne nieco mniej zwolenniczek, ale jest też kilka takich, którym nie oprze się żadna niewiasta. Na szczycie listy znajdziemy m.in. chorego bishounena wymagającego czułej opieki, bishounena z łagodnym uśmiechem na twarzy, bawiącego się ze zwierzakiem (najlepiej kotkiem, choć pieski też się nadadzą), oraz, obowiązkowo, bishounena z Tragiczną Przeszłością. W trzecim odcinku Ookami Shoujo to Kuro Ouji, nasz sadysta… yyy… znaczy się, protagonista Kyouya pojawia się we wszystkich tych odmianach – widać, że twórcy sięgają po każdy możliwy środek, za pomocą którego mogliby nas przekonać, że mimo chamskiego obejścia, w pięknym księciu tkwi też dusza wrażliwego i dobrego młodzieńca.

Erika, która już zupełnie przyzwyczaiła się do swej psiej roli (można wręcz powiedzieć, że ją polubiła, wykazując przy tym iście masochistyczne skłonności), narzuca się Kyouyi ze swoją obecnością i troską, gdy dociera do niej wiadomość, że jej fałszywy chłopak jest chory. Jakby tego było mało, poznajemy jakże smutną, wyciskającą łzy z oczu prawdę o tym, że Książę mieszka tylko z wiecznie nieobecnym ojcem, gdyż nie ma matki, która dawno obu panów opuściła (być może w chwili, w której uświadomiła sobie, że urodziła najpodlejszego bachora, jaki stąpał kiedykolwiek po świecie – choć to oczywiście tylko mój prywatny domysł). I tak oto zyskujemy coraz pełniejszy obraz smutnej historii nastoletniego bożyszcza – jako dziecko nie zaznał miłości i czułości ze strony matki, dlatego teraz odrzuca wszystkie przejawy uczucia i troski, którymi tak chętnie obdarowują go zakochane w nim dziewczyny. Któż zdołałby się oprzeć tak wzruszającej historii? Na pewno nie Erika, dziewczę proste jak konstrukcja cepa, które to wkrótce dochodzi do wniosku, że jednak na serio jest zakochane w swoim sadystycznym chłopaku. To akurat można policzyć na plus – sądziłam, że dziewczyna spędzi co najmniej ¾ serii wmawiając sobie i wszystkim wokół, że nie cierpi Kyouyi, tymczasem nie dość, że szybko się do tego przed sobą przyznaje, to jednocześnie postanawia od razu wyznać to ukochanemu. Nic dobrego oczywiście z tego nie wynika, a szkoda, bo wtedy można by skończyć tę serię po trzecim odcinku, co wyszłoby prawdopodobnie wszystkim zainteresowanym na zdrowie. Fabuła jest na tyle przewidywalna i sztampowa, że właściwie nie ma tu czego komentować. Jak to się skończy – wszyscy doskonale wiemy.

Z ciekawszych rzeczy – odnotowałam podczas oglądania bardzo sprytny sposób na oszczędzenie paru groszy, których twórcy Ookami Shoujo to Kuro Ouji skąpią na animację wręcz nieprawdopodobnie. Warto zwrócić uwagę, że w każdym pokoju, w którym rozgrywa się akcja trzeciego odcinka (a jest ich w sumie trzy), niezależnie od pory dnia, widzimy szczelnie zasłonięte okna. Zaiste pomysłowe rozwiązanie mające na celu uniknięcie rysowania widoczku za tymże oknem – nie znam się na animacji, ale wyobrażam sobie, że rzucić na ścianę kawałek jednokolorowego materiału wychodzi taniej, niż rysować w to miejsce niebo, chmurki i kolorowe dachy sąsiednich budynków…

Szczerze mówiąc, trzeciego odcinka wypatrywałam niczym zbawienia. Z niekłamaną ulgą w tym miejscu rozstaję się z Ookami Shoujo to Kuro Ouji, życząc dużo cierpliwości i wytrwałości osobom, które z jakichś względów zdecydują się na dalszy seans…

Comments on: "Ookami Shoujo to Kuro Ouji – odcinek 3" (2)

  1. Myślę, że jeśli chodzi o mangę, z czasem ta seria robo się coraz lepsza i anime, które na razie dość ściśle przypomina mangę, dla jej czytelników jest w sam raz. Mi tam się podoba ekranizacja i ma pewno oglądanie jej nie bezie męką Myślę, że jeśli chodzi o mangę, z czasem ta seria robo się coraz lepsza i anime, które na razie dość ściśle przypomina mangę, dla jej czytelników jest w sam raz. Mi tam się podoba ekranizacja i ma pewno oglądanie jej nie bezie męką :)

  2. Fabuła fabułą, ja z kolei w dalszym ciągu nie mogę wyjść z podziwu dla sposobu oszczędności. Zamiast zasłoniętych okien, mnie bardziej w oczy rzuciły się scenki z cyklu rozmów i przybliżenie bohaterów, których jedyny ruch to mechaniczne kłapanie dziobem, podczas gdy ich oddalone sylwetki pozostają nieruchome. Wygląda to co najmniej osobliwie, ale nie powiem, żeby zachwycało.

    Co do mangi – taaaaak, teoretycznie powoli główny bohater się zmienia, ale w dalszym ciągu pozostaje dzieciakiem, dla którego główna bohaterka to ukochana zabawka, a nie partnerka (jak to dojrzale zabrzmiało…) życiowa. Średnio też podoba mi się zdobywanie nowych znajomych na zasadzie: przedstawiamy postać potencjalnego rywala/rywalki, ale potem sprawiamy, że się poddają i robimy z nich wianuszek znajomych głównej pary. Serio nie można tego zrobić w inny sposób? Każda (prawie) nowa postać musi lecieć na któreś z protagonistów?

    A co do odcinka, zdziwienie bohaterki w momencie, gdy Kyouya wychodził do sklepu było głupie. Bo żeby nie iść do szkoły to oczywiście trzeba być obłożnie chorym i prawie tracić przytomność? Tja…

Leave a comment for: "Ookami Shoujo to Kuro Ouji – odcinek 3"