Wiodącym problemem tego odcinka są rachunki za wodę i gaz. Wakasa tapla się bowiem dwadzieścia cztery godziny na dobę w wannie pełnej wody, ciągle ją podgrzewając. Taki komfort kosztuje krocie i poważnie nadwyręża budżet domowy Tsukasy. Ten ostatni po raz pierwszy więc twardo stawia warunki i Wakasa, w obliczu groźby hamburgerów bez mięsa, zgadza się na podjęcie prób mających na celu zmniejszenie zużycia wody i gazu. Pomysły na zaoszczędzenie, jakie przedstawia Tsukasa, oraz to, jak znosi je tryton, zajmują prawie cały odcinek. Prawie, bo końcówkę stanowi zakończenie zmagań z problemem (bo rozwiązaniem tego nazwać nie można), które… Ale to już byłoby streszczenie całego odcinka.

Ponownie dostajemy cztery minuty komedii, no, może z wyjątkiem ostatniej minuty, ze szczyptą poważniejszego tonu, który jednak ostatecznie również kończy w służbie humoru. Nie jest to szczególnie porywający odcinek, ale za to jaki życiowy! Znaczy… pominąwszy pewne w sposób oczywisty niepasujące elementy. Za zaletę można też uznać większą spójność fabułki – nie skakała ona z tematu na temat, jak w poprzednim odcinku. Dobrze jednak, że to trwa tylko cztery minuty.

Pytanie: po co tryton, spędzający całą dobę w wannie, po umyciu głowy wyciera ręcznikiem włosy?