Twórcy Death Parade nadal zaskakują, mimo iż w trzecim odcinku powróciliśmy do schematu śmiertelnej gry. Tym razem do baru trafia dwójka młodych ludzi – przyjdzie im rozegrać partię kręgli, dla odmiany bez haczyków, w postaci nieświadomego (chociaż to akurat zależy od podejścia) zadawania bólu przeciwnikowi. Ot, prosta zabawa, podczas której bohaterowie będą przypominać sobie ostatnie chwile spędzone na ziemskim padole, bez łzawego dramatu i mrocznych tajemnic.

Szczerze mówiąc, byłam przekonana, że anime do końca pozostanie utrzymane w makabryczno-absurdalnym klimacie, tymczasem trzecia odsłona Death Parade udowadnia, że może być bardzo różnie. Ostatni odcinek był po prostu rozczulający, nie tylko z powodu młodych bohaterów, ale i Decima oraz jego asystentki, która znacznie ożywiła przyciężką atmosferę. Z rozmów pracowników wynika, że akcja ma miejsce jakiś czas po wydarzeniach zaprezentowanych poprzednio. Czarnowłosa pomocniczka Decima czuje się już dość swobodnie, zmianie uległy także relacje łączące ją ze zwierzchnikiem – onieśmielenie poszło w kąt, dziewczyna nie boi się już wyrażać własnego zdania, a poza tym okazuje się osóbką niezwykle żywiołową i sympatyczną. Miło też zobaczyć, że zmarli goście są w stanie zaskoczyć pracowników baru. Co prawda zapowiedź sugeruje, że w następnej części widzowie nie mają co liczyć na kolejną porcję optymizmu, ale dobrze mieć świadomość, że seria nie jedzie na jednym pomyśle i z pewnością podobnych urozmaiceń nie zabraknie w przyszłości.

To już ostatnia zajawka Death Parade i stanowczo stwierdzam, że produkcja na razie spełnia pokładane w niej nadzieje. Fabuła potrafi pozytywnie zaskoczyć, a ogólny nastrój nie zawsze jest minorowy, nawet jeśli anime opowiada o sądzie zmarłych. Istotny jest również fakt, że nadal nie zauważyłam graficznego spadku formy, co więcej, ostatni odcinek pod tym względem podobał mi się chyba najbardziej. Muzyka także nie kaleczy uszu – saksofon wibrujący subtelnie w tle naprawdę budował klimat tego odcinka, a rockowa ballada towarzysząca napisom końcowym to znakomite podsumowanie prezentowanych rozgrywek i ciekawa przeciwwaga dla szalonej czołówki. Swoją drogą, warto oglądać anime do samego końca, na przykład w tym odcinku animacja w endingu okazała się uroczym zwieńczeniem całości, natomiast przed zapowiedzią znalazła się jeszcze chwila czasu na krótkie odwiedziny w barze już po „wyjściu” gości. Cóż, na razie Death Parade pozostaje jedną z lepszych produkcji w sezonie zimowym i zdecydowanie warto dać jej szansę.

P.S. Prawda, że są uroczy?