Rzut psem.

Właśnie dlatego oglądam JoJo. Serio. Nie dla fabuły, nie dla wyjątkowo rozbudowanych wiarygodnych postaci, ale właśnie dla takich momentów, jak rzut psem.

Odcinek drugi to klasyka serii, najpierw Ten Zły po kolei unieszkodliwia tych towarzyszy Joutarou, którym wydaje się, że mają jakiekolwiek szanse. Dopiero wtedy barczysty młodzieniec wkurza się na tyle, by sprytnym planem (i rzutem psem) unieszkodliwić przeciwnika. Dwadzieścia kilka minut upłynęło błyskawicznie, a czekanie kolejnego tygodnia to istna mordęga. Autorzy trzymają poziom, także techniczny. Piękna animacja przecinającego powietrze czworonoga z pewnością zapisze się w historii anime jako najlepsze przedstawienie balistyki ssaka w roku 2015.

Obrońców praw zwierząt uprzedzam – to fikcja i wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń rzeczywistych jest przypadkowe. Z wyjątkiem nowych Standów opartych na egipskich bóstwach (czyli jak tanim kosztem wprowadzić nowych wrogów po wyczerpaniu klasycznych kart tarota).