Koufuku Graffiti – odcinek 1

Koufuku Graffiti05

Gotowanie, jeszcze kilka lat temu przez większość uważane za przykry obowiązek przypisany głównie żonom i matkom, jakiś czas temu stało się modne. Globalnie modne. Do powszechnego użytku weszły określenia takie jak food porn, food photography czy food stylist. W świetle rosnącej mody na gotowanie i jedzenie coraz to bardziej wymyślnych potraw, nie dziwi powstanie Koufuku Graffiti, serii w całości poświęconej tej właśnie tematyce. Jeśli dodamy do tego fakt, że za tytuł ten odpowiada studio SHAFT, słynące z oryginalnych i charakterystycznych technik animacyjnych, możemy otrzymać całkiem smakowity kąsek. Czy jednak w praktyce wychodzi to tak dobrze, jak w teorii?

Główną bohaterką Koufuku Graffiti jest Ryou Machiko, prostolinijne, grzeczne i uprzejme dziewczę, które wychowane pod opieką niedawno zmarłej babci, przyswoiło sobie miłość do gotowania i wpojone przez staroświecką babunię przekonanie o tym, że aby być dobrą żoną, trzeba być przede wszystkim doskonałą gospodynią domową. Najwyraźniej aspirująca do tej roli Ryou ma jednak pewien problem – od kiedy mieszka sama, jej potrawy nie smakują najlepiej. Choć z ich wyglądem i zapachem wszystko jest w porządku, to zwyczajnie nie są dobre.

Pewnego razu na prośbę ciotki opiekującej się Ryou z bardzo sporadycznego doskoku, dziewczyna zaprasza do siebie daleką kuzynkę, która ma zamiar uczęszczać w Tokio na kursy przygotowawcze na studia, odbywające się w każdy weekend. Kirin Morino, rzeczona kuzynka, choć jest w tym samym wieku co Ryou, wygląda i zachowuje się jak dziecko z podstawówki. Nic więc dziwnego, że w naszej opiekuńczej z natury protagonistce Kirin natychmiast wzbudza iście macierzyńskie instynkty. Dziewczyna rzuca się więc do gotowania i, co ciekawe, przygotowany dla kuzynki udon smakuje wyśmienicie. Sytuacja powtarza się, gdy Kirin się przeziębia – Ryou gotuje dla niej kolejną odmianę rozgrzewającej zupy, tym razem kitsune udon, który ponownie zaskakuje doskonałym smakiem. Ryou nie pojmuje, z czego wynika ta zmiana, Kirin jednak uświadamia jej prostą i oczywistą prawdę – jedzenie smakuje lepiej, gdy spożywasz je w towarzystwie bliskich osób. Nowo poznana kuzynka obiecuje, że od teraz to ona będzie rodziną, z którą Ryou będzie mogła jadać i gotować.

Okazuje się więc, że Koufuku Graffiti, oprócz sporej dawki apetycznych ujęć różnorodnych potraw, będzie też całkiem ciepłą i sympatyczną, choć przy tym szalenie banalną i słodką serią obyczajową. Dobrze to czy źle, zależy od preferencji widzów, niemniej morał płynący z pierwszego odcinka jest całkiem sensowny i w ładny sposób podkreśla, że jedzenie to nie tylko funkcja biologiczna człowieka, czy nawet przyjemność dla kubków smakowych, ale też i pewien rytuał mający na celu zacieśnianie więzi między ludźmi – dopiero ciesząc się posiłkiem w większym gronie, można docenić jego prawdziwy smak.

Nie byłoby jednak zbyt rzetelnie zakończyć tę zajawkę w tym miejscu. W zapowiedzi serii pojawiły się bowiem informacje, które jednych zaintrygowały, innych, w tym mnie, nieco zaniepokoiły. Dotyczyły one ukazywania jedzenia jako doświadczenia poniekąd erotycznego. I nie da się ukryć, w pierwszym odcinku pojawiły się sceny tego rodzaju, choć szczęśliwie nie było ich tak wiele, jak się tego obawiałam. Ich bohaterką jest nie kto inny, jak skromna, nieśmiała Ryou, która nie tylko lubi gotować, ale również jeść. Do tego stopnia, że gdy spożywa wyjątkowo smaczną potrawę, przeżywa – korzystając z terminologii, o której wspominałam na początku zajawki – prawdziwy foodgasm. Domyślam się, że w założeniu miało to podkreślać, jak bardzo zmysłowym przeżyciem może być konsumpcja wyśmienitej potrawy – w praktyce jednak wygląda to po prostu niesmacznie… Nie wiem, czy ktoś może odnaleźć nowy fetysz w takim zachowaniu bohaterki – osobiście absolutnie nie chciałabym spożywać posiłku w towarzystwie osoby, która swoją rozkosz smakową przeżywa w tak… sugestywny sposób.

Na koniec już kilka słów o animacji. Wspomniałam, że producentem serii jest studio SHAFT. Mając to na uwadze, byłam zaskoczona, że w pierwszym odcinku było tak niewiele udziwnień, z których słynie ta wytwórnia. Właściwie tylko wspomniane wcześniej dwuznaczne sceny konsumpcji w wykonaniu Ryou wyróżniają się nieco nietypowymi ujęciami i kreską. Reszta jest zaskakująco normalna, co w żadnym razie nie oznacza, że przeciętna. Koufuku Graffiti jest serią wyjątkowo ładną. Urocze projekty postaci, pięknie prezentowane potrawy, sceny pełne żywych kolorów i detali, płynna animacja – ogląda się to bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że uda się utrzymać ten poziom we wszystkich odcinkach.

Pozostaje więc czekać na kolejne epizody, by przekonać się, czy seria skupi się na aspekcie obyczajowym, czy też wzrośnie ilość niebezpiecznie sugestywnych momentów…

Leave a comment for: "Koufuku Graffiti – odcinek 1"