Koufuku Graffiti – odcinek 2

Koufuku Graffiti2_3

Po pierwszym odcinku Koufuku Graffiti, który wydawał się zaskakująco nieudziwniony (czy po prostu nie-SHAFT-owski), kolejny nie pozostawia już najmniejszych wątpliwości co do tego, kto odpowiada za produkcję tej serii. Nie powiem Wam, czy to dobrze, czy to źle – powiem jedynie, że osobiście odczuwam pewną nieprzystawalność formy do treści. Seria wybitnie obyczajowa, 100% okruchów życia w okruchach życia, fabularnie wręcz nudnawa, podana zostaje w mocno awangardowej formie, do tego przeładowanej podtekstami – nie tyle może erotycznymi, ale na pewno pełnymi zmysłowości. Bohaterki prężą się, wyginają, rumienią, o scenach konsumpcji potraw już nawet nie wspominając. Pytanie, czemu to właściwie służy w tego typu serii? Taka forma wydaje się w żaden sposób nie wzbogacać treści, ot sztuka dla sztuki – coś, za czym z założenia nie przepadam.

Być może jest to próba urozmaicenia przekazu na tyle, by widz nie miał okazji poczuć się znużony fabułą? Bo ta, po całkiem sprawnym związaniu akcji w zeszłym odcinku, przy drugim podejściu zaczyna nieco męczyć swoją nijakością. Cały odcinek koncentruje się na festynie miejskim, na który Ryou wybiera się z Kirin, przy okazji urządzając sobie piknik podczas wczesnowiosennego hanami. Na piknik przychodzi również ciotka dziewczyn, a podczas wędrówki między stoiskami spotykają szkolną przyjaciółkę Ryou. Kirin odczuwa zazdrość i smutek, widząc Ryou z innymi bliskimi jej osobami – choć zadeklarowała się jako jej najbliższa rodzina, czuje, że nie zna kuzynki tak dobrze, jak inni ludzie obecni w jej życiu od lat. Nie ma jednak takich rozterek, których nie dałoby się przepędzić pysznym tamagoyaki. I tyle. Nie można więc powiedzieć, żeby działo się tutaj za dużo. Ostatecznie więc tym, co najmocniej zapada w pamięć, jest estetyka.

A skoro już przy tej jesteśmy… Pomijając klasycznie SHAFT-owskie ujęcia, które zapewne mają i wielu zwolenników, i wielu przeciwników, Koufuku Graffiti nadal jest prześliczne. Nie piękne, a właśnie prześliczne. W tym odcinku poza naturalnie zachwycającymi rysunkami kolejnych potraw Ryou, szczególną uwagę zwracają tła, wypełnione drzewami wiśni, które w rozkwicie prezentują się naprawdę przepysznie – zwłaszcza to, które rośnie tuż przy domu Ryou. Czy jednak seria ta będzie w swej istocie czymś więcej aniżeli specyficznie doprawionym cukierkiem dla oka? Na razie średnio się na to zanosi, ale jeśli komuś do szczęścia wystarczą ładne obrazki, to już teraz powinien być usatysfakcjonowany.

Leave a comment for: "Koufuku Graffiti – odcinek 2"