Saenai Heroine no Sodatekata – odcinek 1

saekano1_4

O ile zeszłotygodniowy odcinek Saekano pozostawił mnie z mieszanymi uczuciami, o tyle kolejny, numerycznie i chronologicznie pierwszy, wyraźnie zbliżył do decyzji o pozostaniu przy tej serii na dłużej, niż nakazuje to obowiązek redaktora ogryzkującego.

Tym razem zaprezentowany zostaje nam bardzo klasyczny wstęp do niemal każdej szkolnej komedii haremowej. Tomoya, zdeklarowany otaku, pewnego dnia doznaje boskiego niemalże oświecenia na skutek spotkania ślicznej dziewczyny, którą po raz pierwszy widzi w zwiewnej białej sukience i otoczeniu opadających płatków kwitnących wiśni. Czy może być coś bardziej banalnego pięknego? Zamiast jednak z miejsca zakochać się w nieznajomej, pod wpływem niezwykłego spotkania Tomoya postanawia stworzyć grę komputerową – chłopak żywi bowiem przekonanie, że z trójwymiarowymi dziewczynami są tylko same problemy, dlatego naprawdę pożądanymi obiektami są przedstawicielki płci pięknej zamknięte w dwóch wymiarach. Jakkolwiek pełen pasji, Tomoya nie jest jednak w stanie stworzyć gry zupełnie sam. Dlatego o pomoc prosi swoje dwie piękne, utalentowane i niezwykle popularne koleżanki, z którymi znajomość z różnych względów ukrywa przed resztą kolegów ze szkoły. Dlaczego chłopak zwraca się akurat do nich? Otóż obydwie ukrywają interesujące fakty na temat swoich zajęć pozaszkolnych – Eriri nocami, w zaciszu własnego pokoju, poświęca godziny na tworzenie erotycznych doujinshi, które cieszą się ogromną popularnością wśród zainteresowanych tematem otaku, zaś Utaha poza murami szkoły rozwija pisarską karierę, tworząc znane serie powieściowe dla nastolatków. Dziewczęta oczywiście zgodnie odmawiają pomocy w tworzeniu tego już na pierwszy rzut oka wtórnego, marnej jakości projektu. I to właściwie jedyna sprawa, w której są zgodne. Poza tym stanowią parę antagonistek doskonałych. Ogień i woda, dzień i noc, słońce i księżyc… tak, tak, wiadomo, o co chodzi. Przebieg ich utarczek jest wręcz podręcznikowy – łatwo tracąca zimną krew, dziecinna i krzykliwa Eriri przegrywa potyczki słowne z opanowaną, niewzruszoną Utahą, prawdziwą mistrzynią retoryki. Między nimi zaś stoi Tomoya, chłopak, który, choć obiektywnie nie powinien mieć u żadnej z nich szans, to z jakiegoś powodu dla obu dziewcząt jest szczególnie interesującym osobnikiem.

A gdzie w tym wszystkich jest tajemnicza nieznajoma, która tak bardzo wstrząsnęła światem naszego bohatera? Bliżej niż można by się tego spodziewać. Okazuje się, że Katou to wcale nie anioł, który znienacka sfrunął z niebios wprost w życie Tomoyi – to koleżanka z klasy, z której istnienia chłopak nie zdawał sobie sprawy przez ostatni rok. Ponownie główna bohaterka sprowadzona zostaje do roli niewyróżniającego się szczegółu z dziesiątego planu akcji. Ponownie obalona zostaje jedna z żelaznych zasad haremówek.

Z perspektywy czasu emisja nietypowego prequela, odcinka 0, nabiera jeszcze większego sensu. Właściwa premiera, choć zawiera kilka niespodzianek, nie podkreśla aż tak silnie parodystycznego i dekonstrukcyjnego charakteru serii, między innymi ze względu na subtelniej eksponowany fanserwis. Mając jednak w pamięci wyraźną autoironiczność poprzedniego odcinka, z nieco innej perspektywy postrzega się ten „klasyczny” wstęp do historii, który prezentuje odcinek 1.

Saekano robi się ciekawe. Doskonale żongluje schematami haremówek szkolnych – z jednej strony jest na tyle typowe w swej konwencji, że z łatwością przyciągnie fanów gatunku, z drugiej w inteligentny i zabawny sposób parodiuje tenże gatunek. Podoba mi się również reżyseria, która nadal przywodzi mi na myśl SHAFT-owskie Nisekoi, czy nawet szerzej – ogólną stylistykę studia, z nietypowymi ujęciami czy przejściami kolorów.

Leave a comment for: "Saenai Heroine no Sodatekata – odcinek 1"