Go! Princess Precure – odcinek 1

[Commie]_Go!_Princess_Precure_-_01_[A2B1A44E].mkv_snapshot_19.23_[2015.02.02_20.38.50]

Cykl Precure nie ma zamiaru nikogo zaskakiwać, więc w zasadzie każdą serię da się sprowadzić do tego samego szkieletu fabularnego. Poznajemy zwyczajną dziewczynkę (w wieku gimnazjalnym), która w wyniku nadzwyczajnego zbiegu okoliczności zostaje wyznaczona jako wojowniczka Pretty Cure do obrony świata przed Złem. Dlatego też przyznawanie jakichkolwiek plusów i minusów na podstawie pierwszego odcinka mija się w tym przypadku z celem. Można najwyżej wyłapywać pozytywne lub niepokojące symptomy.

Odcinek rozpoczyna scena z malutką jeszcze bohaterką, która od księcia dostaje tajemnicze coś (zabawkę? Nie wiem nawet, co to ma być) wraz z obietnicą, że dzięki temu spełni kiedyś swoje marzenia. (Moje skojarzenie: widocznie była za mała na oglądanie Shoujo Kakumei Utena, bo uciekłaby z wrzaskiem…). Zaraz potem podrośnięta już Haruka Haruno przyjeżdża do pięknej żeńskiej szkoły z pensjonatem, będącej spełnieniem jej (prawie wszystkich) marzeń. Odbywa w towarzystwie współlokatorki wycieczkę po kampusie, potem zaś następuje to, co zawsze: spotkanie maskotek (w osobach psopodobnej Parf i ptakokształtnego Aromy), atak sił Zła (w osobie jegomościa wyglądającego jak niespełniony wokalista jakiejś kapeli metalowej) oraz pierwsza transformacja bohaterki, która całkiem przypadkiem okazuje się powierniczką magicznego klucza, co predestynuje ją do przemiany w Princess Precure – kwiatową księżniczką, Cure Florę. No cóż, ostatecznie zostanie księżniczką z bajki to właśnie największe marzenie Haruki…

Może to tylko moje uprzedzenia, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się marząca o zostaniu księżniczką Haruka niż marząca wyłącznie o niesieniu szczęścia innym Megumi z Happiness Charge Precure!. Inna sprawa, że na razie bardzo trudno powiedzieć coś o jej charakterze, poza tym, że jest superoptymistyczna i nieco hiperaktywna. Dla odmiany nie zachwycił mnie książę Kanata, bo Precure zdecydowanie nie ma ręki do takich wyidealizowanych do przesady bishounenów – zobaczymy, czy ten będzie w ogóle odgrywał jakąś rolę w fabule, czy pozostanie odległym celem dla bohaterek. Nie pojawiło się też na razie zwierzchnictwo aktualnego Królestwa Zła, którego celem tym razem są marzenia zamknięte w ludzkich sercach.

Ciekawe za to, na jak długo starczy budżetu – jeśli idzie o tła, pomysłowość i płynność animacji, Go! Princess Precure zjadło na razie Happiness Charge Precure! na śniadanie, biorąc pod uwagę, że poprzednia seria już w pierwszym odcinku miewała naprawdę paskudne kiksy graficzne. Fajne są także piosenki w czołówce i przy napisach końcowych, chociaż rozczarowało mnie, że w tym drugim przypadku wdzięczny walc błyskawicznie zmienił się w typową popową sieczkę.

Drugi odcinek wprowadza już drugą z bohaterek, Cure Mermaid – ciekawe pytanie brzmi, czy uda się ją „zgrać” z bardzo odmienną od niej Haruką tak, żeby nie wypadło to sztucznie. No i drugie pytanie, czy starczy kasy na utrzymanie poziomu grafiki. Niepokojące jest tylko to, że bohaterka od pierwszego odcinka ma dwie transformacje, co grozi poważnym zapychaniem czasu na powtórki.

Leave a comment for: "Go! Princess Precure – odcinek 1"