Isuca – odcinek 3

[HorribleSubs]_ISUCA_-_03_[720p].mkv_snapshot_08.23_[2015.02.06_21.47.45]

Jedno można stwierdzić z całą pewnością: potwory w Isuca przyswoiły sobie zasady dalekowschodniej, brytyjskiej i wszelkiej innej wyszukanej grzeczności jednocześnie. Ale po kolei…

Odcinek zaczyna się w duchu czystej komedii romantycznej. Shinichirou wprowadza się (a raczej: zostaje wprowadzony przez panią Nadeshiko) do domu Sakuyi i dwa gołąbki mogą dzięki temu rozpocząć wspólne życie. Sielankę przerywa jednak niespodziewana wizyta niejakiej Suseri, kuzynki Sakuyi i jej rywalki do tytułu głowy rodziny (który, jak się okazuje, Sakuya ma na razie czasowo). Suseri przybywa w konkretnym celu: zamierza zabrać Shinichirou i w ten sposób zapewnić sobie źródło potężnej energii duchowej, które da jej przewagę nad Sakuyą. Plan, obmyślany (nie bez pomocy Nadeshiko) w taki sposób, by dostarczyć widzom jak najwięcej (i tak niewidocznego zza białych plam) fanserwisu, kończy się częściowym sukcesem i Shinichirou zostaje wywieziony w nieznanym kierunku.

Tutaj opowieść przechodzi w horror czystej wody. Limuzyna, którą podróżują Shinichirou, Suseri, a także jej pomagierka i kierowca, zostaje wciągnięta do ponurego wymiaru przez potężnego youmę z wyraźnym apetytem na ludzkie mięso w ogóle, a na przedstawicieli rodziny Shimazu w szczególności. To nie fanserwiśna zabawa, jak w poprzednich odcinkach: tu chodzi o życie, o czym szybko (i krwawo) przekonują się bohaterowie. Nawet interwencja Sakuyi i Tamako nie daje gwarancji, że uda im się wyjść cało z opresji…

Trzeci odcinek do reszty obnażył (niestety, nie zasłaniając się czarnymi plamami) miałkość fabularną tej serii. Dopóki w grę wchodziły zagrożenia niejako pośrednie, jakieś monstra grożące wyssaniem powoli energii życiowej ofiar, dało się od wielkiej biedy machnąć ręką na powolność bohaterów i brak powagi w pokazywaniu walk. Teraz jednak mamy scenę jak z horroru, trupy (takie całkiem nieżywe, a nie iluzoryczne), a w tym wszystkim bohaterowie ucinają sobie przekomarzanki rodem z komedii romantycznej o tym, kto ma się z kim ochotę całować, a kto nie i dlaczego. Tu wracamy do kwestii poruszonej na początku: rzeczony potwór ma świętą cierpliwość (na pewno większą od mojej), bo stoi sobie grzecznie, kłapie, straszy i czeka, aż bohaterowie się dogadają. Nawet jak przypuszcza atak, robi to w taki sposób, by (jeszcze się pokłóciwszy przez dłuższą chwilę) zdołali w końcu dobrnąć do zapewniejącego „power-up” pocałunku i ubić go na miejscu.

Owszem, są (nieliczne) serie, które umieją łączyć sceny akcji z fanserwisem, jednak głównym problemem tego tytułu jest fatalne rozplanowanie odcinków. Trudno o napięcie, skoro cała walka o życie bohaterów zostaje sprowadzona do ulokowania ich w możliwie fanserwiśnej plątaninie. I trudno traktować to komediowo, skoro przed chwilą śmierć poniosło dwóch statystów. Efekt jest taki, że anime zawodzi w najbardziej podstawowym wymiarze – zwyczajnie i po prostu nie jestem ciekawa, co będzie w następnym odcinku i cieszy mnie, że nie będę się musiała o tym przekonywać. Przemykająca w tle Knujna Blondyna, bez wątpienia stojąca za wszystkimi nieszczęściami spadającymi na bohaterów, jakoś mnie nie zainteresowała, głównie dlatego, że sprawia wrażenie wygodnego usprawiedliwienia królików wyciąganych z fabularnego kapelusza.

Dorzućmy do tego mierną oprawę graficzną – kadr powyżej to dobra próbka i nie, nie byłam złośliwa, to nie jest tak zwany „in between” – oraz bohatera, który po trzech odcinkach jest nadal chemicznie wyprany z chociażby śladów charakterów i dostajemy coś, czego zwyczajnie oglądać. Chyba że wtedy, kiedy będzie już wersja płytowa i pozbawiona cenzury, dla wiadomych atrakcji (choć jeśli grafika utrzyma obecny poziom – to też chyba nie będzie warto).

Leave a comment for: "Isuca – odcinek 3"