Większość z nas zapewne oglądała chociaż raz w życiu jakiś urywek z południowoamerykańskiej telenoweli. Tragiczne historie przynajmniej jednego z bohaterów, krzywdzonego przez los od wczesnego dzieciństwa, to dość często używany chwyt. Grisaia no Meikyuu pokazuje, że Japończycy pozazdrościli tymże telenowelom i postanowili zrobić swoją, w wersji animowanej. I udało im się pobić wszystko…
Osoby, które obejrzały Grisaia no Kajitsu, znają już głównego bohatera – Yuujiego Kazamiego. Tajemniczy uczeń dał się poznać z wielu stron, ale w zasadzie nic nie wspomniano o jego przeszłości. Twórcy postanowili to zmienić i tak światło dzienne ujrzał (chociaż sądzę, że był emitowany późną nocą…) ten odcinek specjalny. Jedyną rzeczą, o której wiedzieliśmy wcześniej, jest to, że Yuuji miał starszą siostrę, Kazuki. Teraz przybliżono nam historię rodzeństwa. Otóż Kazuki okazała się wielką artystką, malarką, z której dzieł zysk czerpała cała rodzina Kazami. Jak nietrudno się domyślić, szybko zaczęła rozstawiać wszystkich po kątach, a młodszego braciszka, ignorowanego przez rodziców, zaczęła wychowywać według własnych upodobań, dość specyficznych… Wmawiając mu od małego różne bzdury, ucząc go życia, tworzyła z niego niewolnika, którego przy każdej okazji próbowała wykorzystać seksualnie. Ta wzruszająca, podniosła historia kochającej siostry, skończyła się w wyniku wypadku autobusowego, w którym podobno Kazuki zginęła.
Pozbawiona środków do życia rodzina zaczęła się rozpadać. Ojciec popadł w alkoholizm, a matka wraz z Yuujim zwiała w bliżej nieokreślone miejsce, gdzie próbowali prowadzić biedne, ale spokojne życie. Niestety, po raz kolejny zły los dał o sobie znać. Zostali odnalezieni przez ojca, który próbował zgwałcić „kurę znoszącą złote jaja”, żeby dała mu kolejne dziecko-geniusza, ale został zabity przez syna. Za radą matki Yuuji uciekł, a ona sama dobiła męża i popełniła samobójstwo. Pech znowu chciał, że chłopak trafił w nieciekawe towarzystwo. Przygarnął go jeden z byłych znajomych ojca, który po początkowym wykorzystywaniu go seksualnie (na załączonym obrazku widzimy Yuujiego przebranego za dziewczynkę), wysłał chłopca na obóz treningowy terrorystów, gdzie miał uczyć się fachu.
Po udanych miesiącach ćwiczeń Yuuji nie potrafił zabić jednej z koleżanek, przez co musiał odbyć dodatkowe miesiące treningu. Zanim go ukończył, całą szajkę rozbiły jednostki specjalne, a Yuuji trafił do Asako Kasukabe, którą w Grisaia no Kajitsu nazywał swoją mistrzynią. Tu historia się urywa. I chyba dobrze, bo kolejnej dawki w tym samym odcinku nie dałbym rady przyjąć. Szczerze? Nieszczególnie czekam na ciąg dalszy, czyli serię telewizyjną Grisaia no Rakuen. Ten odcinek był po prostu obrzydliwy i przesadzony, skutecznie zniechęcając widza do i tak co najwyżej przeciętnej serii.