Hibike! Euphonium – odcinek 3

hibike1

Wygląda na to, że będę musiała odszczekać nieco z tego, co mówiłam o Hibike! Euphonium po pierwszym odcinku. Zdaje się, że seria nie będzie tak leciutka i cukierkowa, jak mogłoby się wydawać na początku. Właściwie, poza cukierkami graficznymi, niewiele tu na razie łakoci. Zaczynam podejrzewać, że KyoAni wytnie tu taki sam numer, jak przy drugiej serii Free! – zamiast lekkiej fanserwiśnej głupawki dostaliśmy całkiem poważną, refleksyjną historię o ludziach na progu dorosłości, którzy próbują odnaleźć swoje pasje i marzenia na przyszłość. Hibike! Euphonium po trzecim odcinku zdaje się zmierzać w bardzo podobnym kierunku – umiejętność odnalezienia w sobie pasji i chęć poświęcenia się jej, mimo niesprzyjających okoliczności, na razie wysuwa się na pierwszy plan jako główny wątek tej historii.

Wątek muzyczny serii rozwija się bardzo ciekawie – nie jest tylko tłem do picia herbatki. Pojawiają się fachowe terminy, są próby ukazania technik tak treningu, jak i samej gry. Nie jest to na pewno tak ważny element świata przedstawionego, jak np. było to w Nodame Cantabile, niemniej wyczuwa się w miarę poważne, „niepretekstowe” podejście do tematu.

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie również postać nauczyciela – Taki-sensei mimo aparycji ciepłej kluchy, okazuje się całkiem sprytnym manipulatorem i człowiekiem o twardych przekonaniach. Spodziewałam się natchnionego muzyka, który będzie prawić pełne wzniosłości morały, dostałam faceta, który poważnie traktuje swoją pasję, na tyle poważnie, że nie ma zamiaru użerać się z bandą rozpieszczonych, znudzonych dzieciaków. Gdy orkiestra, mimo jego polecenia, olewa ćwiczenia i zupełnie kładzie bardzo prostą kompozycję, Taki mówi im, że z takim podejściem nie mają co szykować się na poważne występy i że nie życzy sobie, by marnowali jego czas. Mówi to łagodnym, a jednak bardzo stanowczym głosem, dając tym samym klubowi do zrozumienia, że wygłupy skończyły się, gdy przy poprzednim spotkaniu powiedzieli mu, że chcą startować w mistrzostwach krajowych. Taki-sensei to postać, która bardzo wyraźnie wyróżnia się na tle znanych nam serdecznych i kochanych opiekunów klubów szkolnych, którzy w sumie niewiele wiedzą na temat pasji swoich podopiecznych.

Mamy więc orkiestrę, z której jakiś czas temu odeszli ludzie pragnący prawdziwych zmian, zostali zaś ci, którym średnio się chce, albo którzy po prostu nie mają siły przebicia. W ten obrazek wpada Kumiko – dziewczyna zdezorientowana, która z jednej strony ma dużo serca do muzyki klasycznej, z drugiej nie do końca pewna jest, czy chce się temu poświęcić na poważnie, zwłaszcza gdy ponownie dostaje do gry eufonium – instrument stale ją prześladujący, który (jak możemy zauważyć w trzecim odcinku) powoduje pewne napięcie między Kumiko a jej starszą siostrą.

Z drugiej strony jest Kousaka – zdeterminowana w swej pasji dziewczyna, która nie chce po raz kolejny należeć do orkiestry, która nie daje z siebie wszystkiego. Trzeci odcinek zamyka piękna i mocna scena, w której pełna buntu dziewczyna wygrywa z wzniesienia na terenie szkoły symfonię Dvoraka Z nowego świata, po czym wydaje z siebie pełen wściekłości krzyk. Szczerze zaskoczył mnie potężny ładunek emocjonalny tej sceny.

Co dalej? Czy uczniowie się ogarną, a atmosfera zrobi się lżejsza? Na ile głęboko KyoAni zamierza wchodzić w rozterki swoich nastoletnich bohaterów? Jak wiele prawdziwego życia uda się zamknąć w Hibike! Euphonium? Na początku podchodziłam do tej serii z umiarkowanym entuzjazmem, na ten moment jednak widzę, że wszystko zmierza w coraz ciekawszym kierunku i być może powstanie z tego kawałek naprawdę solidnego, bliskiego życiu kina obyczajowego. Oby tak dalej, KyoAni!

Leave a comment for: "Hibike! Euphonium – odcinek 3"