Kyoukai no Rinne – odcinek 1

2 1

Jako dziecko Sakura Mamiya została „ukryta przez bóstwa” i gdyby nie pomoc sympatycznej pani ze świata duchów, nigdy nie wróciłaby do domu. Problem polega na tym, że dziewczynka wprawdzie o niezwykłej przygodzie zapomniała, ale zaczęła widzieć duchy. Nie żeby była tym faktem szczególnie zachwycona, ale cóż poradzić? Mijają lata i choć już chodząca do liceum Sakura nadal ma nadzieję, że pewnego dnia ta uciążliwa „przypadłość” przestanie ją męczyć, to w gruncie rzeczy przywykła i stara się żyć normalnie.

4 3

Wszystko zmienia się, gdy pewnego majowego dnia już jakiś czas po rozpoczęciu roku szkolnego, na lekcje przychodzi wcześniej niewidziany Rinne (dosł. „cykl reinkarnacji”) Rokudou („sześć ścieżek transmigracji”) w dziwnej szacie zamiast mundurka szkolnego. Jakimś cudem nikt nie zwraca na niego uwagi i wszyscy komentują, że znowu wagaruje. Sakura przez moment nie bardzo wie, co się dzieje, ale gdy spokojnie obserwując kolegę, w końcu dochodzi do wniosku, że najprawdopodobniej tylko ona go widzi. Czyżby był duchem? A może jednak nie?

5

I co to za wielki chihuahua wchodzący do klasy przez sufit?

Jeżeli większość z Was po przeczytaniu tego wstępu machnie ręką, stwierdzi, że „to już było” i nawet nie obejrzy pierwszego odcinka, to popełni wielki błąd. Pewnie, że taki schemat, czyli zajmujący się duchami chłopak i jego przypadkowa widząca duchy pomocnica, już nie raz, nie dwa pojawiał się w mangach lub anime, ale tej serii zdecydowanie warto dać szansę. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest to przeurocza, jednocześnie wierna tradycjom gatunkowym, a z drugiej strony niezwykle przewrotna i z dystansem opowiedziana historia. Weteranka mangowa Rumiko Takahashi udowadnia, że można stworzyć lekką i niewymagającą serię. Wystarczy do znanego przepisu dodać kilka nowych przypraw i gotowe! Wystarczy jedynie odrobinę zmienić punkt widzenia!

 7 8

A jak to działa w tym przypadku? Niewątpliwym przepisem na sukces jest główna bohaterka. Sakura nie jest udręczoną heroiną, która czuje się przytłoczona swoimi niezwykłymi zdolnościami. Dziewczyna nie chowa się po kątach, przeklinając wszystko, na czym świat stoi, a nauczona latami doświadczeń, większość niezwykłych wydarzeń przyjmuje ze stoickim spokojem i… pragmatyzmem. Ale nie czyni jej to bohaterką idealną, bo to, iż widzi duchy nie znaczy, że potrafi sobie z nimi poradzić. Cóż, nie od dziś bohaterowie serii o łowcach duchów działają w tandemie, dlatego też należy przedstawić również tytułowego bohatera, Rinne, który jest „tak jakby shinigami” i pomaga zbłąkanym duszom przejść na drugą stronę. Dlaczego „tak jakby”? Tego jeszcze nie wiemy, ale chłopak ma naprawdę oryginalne pomysły, które pomagają mu w ułatwieniu sobie pracy.

10 6

Z technicznego punktu widzenia anime to jest naprawdę miłe zarówno dla oka i dla ucha, choć podejrzewam, że nie wszystkim spodoba się przypominająca znacznie starsze serii kreska, ale taki już urok prac autorki pierwowzoru. Trudno tu mówić o jakichś wodotryskach, ale mamy do czynienia z wyjątkowo solidną robotą i miejmy nadzieję, że taki stan utrzyma się do końca emisji. A, piosenka z czołówki jest naprawdę fajna. Warto posłuchać!

 o1 02

No kto by pomyślał, że tak wpadnę po uszy… Nie będę kryła swoje zachwytu tym odcinkiem. Jestem pełna podziwu dla pani Takahashi, która odświeżyła znane motywy, sprawiając, że Kyoukai no Rinne nie trąci myszką, a wręcz przeciwnie – jest wyjątkowo współczesne. Będąca pierwowzorem manga jest, co prawda, nadal publikowana, ale epizodyczna i lekka fabuła może wyjść na dobre tej zapowiedzianej na dwadzieścia pięć odcinków serii. To bez wątpienia jedno z tych anime, które podniosą poziom endorfin u potencjalnego widza. A czegóż więcej potrzeba?

9

No, to do następnego!

Leave a comment for: "Kyoukai no Rinne – odcinek 1"