Triage X – odcinek 1

[HorribleSubs] Triage X - 01 [480p].mkv_snapshot_00.58_[2015.04.09_21.00.42]

Są serie, które już na starcie mają przerąbane. Triage X jest tego pięknym przykładem. To anime nie miało szans na ciepłe przyjęcie z powodu swojej genezy. Autor mangi, będącej jego pierwowzorem, aby ją tworzyć, przerwał prace nad hitowym Highschool of the Dead, co w opinii pokaźnego grona fanów było decyzją fatalną. Oczywiście, mogłoby się zdarzyć, że anime zająłby się jakiś utalentowany reżyser, wziąłby zdolnego scenarzystę i wspólnie zrobiliby z kaszaniastej mangi co najmniej przyzwoite anime. A świnie mogłyby latać…

Triage X, czyli opowieść o kolektywnym Punisherze made in Japan, tonie w banale. Ot, grupa lekarzy, którzy uznali, że przestępcy przypominają zarazki atakujące organizm, bierze się za eksterminację tychże. W tym momencie powinienem napisać coś o rzeczonej grupie – sęk w tym, że nie za bardzo mam co. Składa się ona ze stada cycatych panienek (+ obowiązkowa lolitka) oraz jednego męskiego rodzynka. O tym ostatnim zresztą jako jedynym można cokolwiek napisać – jest bowiem typowym japońskim nastolatkiem, któremu dorzucono traumę jak stąd do Bangoku i kazano się mścić. I tu pojawia się problem. Produkcji o mścicielach mieliśmy wszak na pęczki. Ich motywacje były zwykle podobne, metody takoż. Co więc wyróżniało jednych z morza wielu podobnych? Charyzma. Klasyczny mściciel emanował charyzmą. Dlatego pamiętamy Franka Castle albo Ogamiego Itto. A postaci z Triage X mają charyzmę mocno zużytego laczka.

Nie lepiej jest z antagonistami. Ci, których zaprezentowano w pierwszym odcinku, to odbijani od przestępczej sztancy złoczyńcy – obleśny grubas z wpływami, sadystyczny świrus albo bezwzględny knuj. Na tym tle wyróżnia się detektyw, postać nieco dwuznaczna i chyba jako jedyna w tym odcinku zwracająca uwagę czymś innym niż podskakujący biust.

Tu tkwi zasadniczy problem tej serii. Mogłaby i być banalna. Mogłaby i mieć projekty postaci jak typowy hentai. Mogłaby i mieć pretekstową fabułę. Ale gdyby miała zapadających od pierwszego momentu w pamięć bohaterów, to pewnie nawet jakoś by się obroniła. Wszak nie inaczej było z Highschool of the Dead, któremu trudno przecież zarzucić przesadną oryginalność. A jednak, dzięki kreacji postaci, czytało się tę mangę z przyjemnością. To tutaj to jedynie nędzne popłuczyny…

Uczciwie muszę przyznać, że pierwszy odcinek nie zdążył mnie zanudzić. Był pełen akcji, dynamiczny, sporo tu strzelania i walk, a niewiele gadania. Nie brakowało także fanserwisu – można wręcz odnieść wrażenie, że ten jest dla autora celem samym w sobie. I tu muszę cisnąć kolejny kamyk do ogródka twórców – co mi po fanserwisie, jeśli cenzura zasłania mi po chamsku cały ekran? Tak, dosłownie cały w niektórych ujęciach. Z drugiej jednak strony, bohaterki rysowane są tak groteskowo, że może i dobrze, iż nie muszę podziwiać ich koślawych wdzięków (to chyba jednak nie jest tu najlepsze słowo) w całej okazałości. Warto dodać, że seria jest zupełnie bezkrwawa. Bohaterowie posyłają sobie kulki w łeb, a a po trafieniu nie pada nawet kropelka krwi. Nie wiem, czy to taka osobliwa konwencja, czy też kolejna forma cenzury…

Bohaterowie nijacy, fanserwis pocięty, fabuła pretekstowa, kreska brzydka… Jak żyć? Co gorsza, przede mną jeszcze dwa odcinki zajawek Triage X. Ale już teraz mogę ze sporą dozą pewności powiedzieć, że trudno mi uczciwie polecić tę serię komukolwiek.

Leave a comment for: "Triage X – odcinek 1"