Wstaje kolejny piękny dzień, Yuki otwiera swe oczęta i odkrywa, że… jak zwykle jest spóźniona. Na szczęście nie ma daleko na zajęcia. Wystarczy szybko się ubrać, przejść kawałek korytarzem do innej sali… I już jest w klubie, gdzie koleżanki przygotowują dla niej śniadanie. Dziwne? Bohaterki nie widzą w tym nic dziwnego. Ale nie ma czasu, trzeba szybko zjeść i pędzić do klasy. Yuki długo w niej co prawda nie pobędzie, bo chwilę po zaczęciu lekcji, przybiega po nią koleżanka z klubu z okropną wiadomością… Taroumaru, piesek którym opiekuje się klub, gdzieś uciekł. Dziewczynki będą więc musiały go odnaleźć…

Brzmi zwyczajnie? Jeśli czytaliście wcześniej coś na temat tej serii, będziecie zaskoczeni (tak jak ja byłam) – czyżby jednak zwyczajne „Urocze Dziewczynki Robią Urocze Rzeczy”? Jeśli nie wiecie nic o niej, pewnie po kilku minutach wyłączycie uznając, że to nic nowego, albo będziecie oglądać dalej, bo lubicie takie serie. Jest tu jednak kilka szczegółów (dlaczego bohaterki śpią w szkole? Wyjaśnienia padają, ale…), które zaburzają ten obraz. Wierzcie mi, to nie jest tym, na co wygląda. Jednakże jeśli nie wiecie, czym powinno być, radzę czym prędzej włączyć pierwszy odcinek bez dowiadywania się więcej na temat Gakkou Gurashi!. Ja sama przeżyłam na koniec odcinka spory szok – warto było dla tego efektu przeboleć pierwszy odcinek „kawaii dziewczynek”.

Może ten opis nie dostarcza zbyt wielu informacji o serii, jednak naprawdę  nie chciałabym psuć nikomu niespodzianki, jaką naszykowali dla widzów twórcy. Po tym wstępie i tak trudno stwierdzić, czy seria będzie warta obejrzenia, czy może dalej zrobić się idiotyczna/przesłodzona/cokolwiek innego. Dlatego wszystkim ciekawym radzę się zapoznać z pierwszym odcinkiem… Sama nie przypuszczałam, że będę tak niecierpliwie czekać na kolejny!