Sytuacja wydaje się patowa: Ushio nie zamierza pozwolić, by Tora w spokoju ducha siał postrach i pożerał ludzi. Tora nie zamierza nigdzie sobie iść, dopóki nie spełni obietnicy i nie skonsumuje pyskatego bohatera. Oto początek pięknej przyjaźni… Chwilowo dość wyboisty, bo Tora okazuje się uroczo niekompatybilny ze współczesną technologią, a także upiera się towarzyszyć bohaterowi wszędzie, także w szkole. I właśnie komedią szkolną, w bardzo starym stylu, można nazwać całą pierwszą połowę odcinka. Dla części widzów będzie to zapewne podróż sentymentalna, dla reszty – niepotrzebny zapychacz, ale Ushio to Tora wyraźnie pokazuje, że zamierza trzymać się starej estetyki i nie uwspółcześniać nadmiernie materiału źródłowego.
Potem jednak robi się ciekawiej, albowiem na scenę wkracza ishikui – pożeracz kamieni, monstrum zamieszkujące kamienną rzeźbę zbroi samurajskiej, która nieopatrznie została sprowadzona do szkoły. Dziewczęta (włączając oczywiście Asako i Inoue) są w opałach, Ushio musi je uratować, a w efekcie otrzymujemy typowo shounenową rozgrywkę z potworem tygodnia. Nie umiem pojąć przyczyn, dla których finałowa walka została skrócona i ograniczona właściwie do rozstrzygającego ciosu – czasu nie brakowało, na początku odcinka było co kroić, więc powody wydają się budżetowe. A to nie wróży najlepiej na przyszłość, szczególnie że łapiąc zrzutki i porównując je ze starą wersją zauważyłam, że nowa jest lepiej doświetlona i ma więcej szczegółów w ruchu, ale stara pozostaje bardzo klimatyczna.
Nie chcę powtarzać jak katarynka, że „dalej będzie lepiej”, ale w przypadku starej OAV także pierwsze odcinki były zdecydowanie najsłabsze, z mało interesującym i w gruncie rzeczy niestanowiącym poważnego wyzwania potworem tygodnia. Z drugiej strony trudno je pominąć ze względu na interakcje między bohaterami. Tak czy inaczej, to zdecydowanie seria dla amatorów klasyki – nie jest zła, ale wymaga od widza troszkę innego podejścia niż tytuły współczesne. Interesujące, jak wypadnie kolejny odcinek – sądząc z jego tytułu, nie było go w starej OAV.
Zapowiada się, że będzie to najlepsza seria tego sezonu. Jeśli odniesie podobny sukces do ubiegłorocznego Pasożyta, to wkrótce dostaniemy pewnie więcej ekranizacji starych serii. Ushio to świetne połączenie przygodówki z komedią.