Tym razem osobą, która nie jest na czasie ze współczesnym życiem młodzieżowym, okazuje się niespodziewanie Moe. Poproszona przez Shibę o grę na wymianę, nie ma pojęcia, że może tu chodzić o grę… komputerową! Tymczasem Wakaba dumnie przynosi świeżutko nabytą grę, która ma ją przybliżyć do bycia gyaru, jednak musi zostać uświadomiona, że wbrew pozorom „gyaru game” (galge) nie ma nic wspólnego z grami dla nastoletnich panienek. W szczególności panienek z dobrego domu. Shiba bierze na siebie obowiązek wyjaśnienia jej, jakie gry mogłyby ją zainteresować, choć niestety próba wciągnięcia Wakaby we własny hobby zakończy się niepowodzeniem.
Ciekawe, czy wskazane byłoby oglądać Wakaba Girl zaraz po seansie Gakkou Gurashi!, żeby sobie przypomnieć, że istnieją jeszcze serie, w których słodkie dziewczynki naprawdę robią słodkie rzeczy i nie dzieje się nic okropnego. Chociaż nie zamierzam kontynuować seansu (Non Non Biyori Repeat jest lepsze pod każdym względem), to anime idealnie wstrzela się w swoją niszę. Narysowane jest ładnie, bohaterki robią całe mnóstwo słodziutkich minek, a przy tym nie są przesadnie wrzaskliwe ani irytujące. Wakaba Girl nie próbuje wytyczać nowych szlaków czy choćby szukać czegoś, żeby się wyróżnić – robi to, co zapowiadała: jest słodko, puchato, bezpiecznie i relaksująco. Jestem pewna, że znajdą się amatorzy.