Dance with Devils – odcinek 2

dd5

Tańca z diabłami ciąg dalszy… Sztywny niczym kij od szczotki Rem obiecuje, że pomoże w odnalezieniu matki Ritsuki. Chęć pomocy zgłaszają również pozostałe trzy diabły – imion niestety jeszcze nie spamiętałam – ale z ich strony to raczej forma nieszczególnie wyrafinowanego podrywu, nie zaś szczerej chęci poratowania niewiasty w opałach. Co innego Rem-sama! Wykorzystując swe koneksje rodzinne, Rem dowiaduje się od policji, że ostatni ślad po matce Ritsuki zlokalizowano w domu zmarłego dziadka dziewczyny, gdzie złoczyńcy ponownie szukali księgi czarnej magii.

Nasze dwa gołąbeczki udają się więc we wskazane przez policję miejsce, ale niestety zamiast matki zastają jedynie kolejne pobojowisko po wyznawcach złego. Co gorsza, zostają uwięzieni w rzeczonym domu, w którym podłożony został ogień. Tutaj pozwolę sobie na szybką podpowiedź dla widzów, którzy ewentualnie mogliby się kiedyś znaleźć w tego typu sytuacji – jeśli ktoś zamyka Wam drzwi frontowe w płonącym domu, możecie (uwaga, to Was zaskoczy) skorzystać z okien na parterze i ewakuować się na zewnątrz. Niestety naszym dziarskim bohaterom takie rozwiązanie nie przychodzi do głowy i muszą zmierzyć się z napastnikami, którzy uwięzili ich w płonącej posiadłości. Rem odsyła Ritsukę, wypychając ją przez kuchenne drzwi, sam zaś staje do walki z siłami złego. Oczywiście czym byłaby walka między nadprzyrodzonymi bytami bez tańca i piosenki? Toteż Rem, urodzony performer, tańcząc i śpiewając coś o tym, że nie odda tej dziewczyny nikomu innemu, pokonuje siły nieczyste i wychodzi obronną ręką z opałów. Ritsuka rzuca mu się z ulgą na szyję, młodzian jednak nie daje się ponieść emocjom i zimny niczym głaz usuwa się z gorącego uścisku. Po opuszczeniu miejsca zdarzeń i powrocie do domu, okazuje się, że brat naszej bohaterki wrócił już z Anglii i że teraz już wszystko będzie dobrze. Kamień z serca… Szanowny brat i szanowny Rem mierzą się lodowatym spojrzeniem, niczym rywale przed pojedynkiem o serce ukochanej, a my, widzowie tej szopki, możemy odetchnąć z ulgą, gdyż oto właśnie odcinek dobiegł końca.

Nie chodzi o to, że Dance with Devils jest tragicznie złe, jak było to w przypadku Diabolik Lovers. Problem polega na tym, że ta seria jest diabolicznie nudna. Bishe są sztywne i nieciekawe, a akcja rozwija się w iście żółwim tempie. Pomijając popisy wokalno-taneczne seria jest – jak na otome – kompletnie niefazowa, a nie ukrywajmy tego – duża część widzów ogląda tego typu produkcje dla dobrej fazy właśnie. Tak nieciekawego otome nie widziałam od czasów Amnesii. Jeśli ktoś chciałby się solidne pośmiać, to raczej nie tutaj. No chyba, że lubicie tego typu produkcje tak po prostu, bez konieczności przeżywania szyderczych uciech – wtedy, jak sądzę, uznacie tę serię za stosunkowo poprawną, biorąc pod uwagę średni poziom reprezentowany przez ten gatunek.

Comments on: "Dance with Devils – odcinek 2" (3)

  1. Ja do dzis sie zstanawiam od 1 epka po jaka zaraze oni spiewaja, mozna to bylo mroczniejsze zrobic- bez piosenek .. bo bishe i wolna fabula to chyba typowe dla takich produkcji; no i heroina w opalach- nieco malo rozgarnieta – standard, ale piosenki i tance, jakos mi nie pasuja, ze niby horror i komedia w jednym , tak? to ja tego nie kupuje niestety…

  2. mnie tam wystarczy faza przy czytaniu tych zajawek ;)

  3. Hmmm… Z haremówek dla dziewczyn widziałam dotychczas jedynie „Kamigami no Asobi”, od UtaPrinsów i Dialovów trzymałam się z daleka, może dlatego nie dość, że „Dance with Devils” nie wydaje mi się tak koszmarnie złe (w znaczeniu, że nie nadające się do oglądania, nie że diaboliczne ;), ale nawet chwilami nawet tak śmieszne, że zmuszające do kilkakrotnego przewijania scen (tak, chodzi głównie o tańce i piosenki… I o tekst tych piosenek… :D)?
    Mnie akurat Rem się spodobał, może i jest chłodny i wycofany przez większość czasu, ale kiedy bohaterka go przytuliła, to mu się oczy zaszkliły na sekundkę… Ale może to od dymu. Albo bohaterka pachniała grzybkami i go zemdliło niczym Edwarda >w>

    Ale niestety, to co dobre(?) szybko sie kończy i od następnego odcinka do haremu dołącza braciszek – nie, ja nie trawię związków pomiędzy rodzeństwem, nieważne czy to rodzony, przyrodni, czy adoptowany brat/siostra >.>
    A imion pozostałych diablich panów też nie pamiętam, na razie nazywam ich P3 – Paker, Psychopata i Podrywacz – żaden z nich mnie nie zainteresował na tyle, żebym czekała na odcinek im poświęcony (hje hje :D)

Leave a comment for: "Dance with Devils – odcinek 2"