Co tu dużo pisać. Trzeci odcinek kończy wątek Domu Ewolucji w sposób wyjątkowo spektakularny. Wszystko wybucha, mieni się kolorkami i sparkla, że aż oczy bolą. A ogląda się to niezmiernie fajnie.
Czego by nie mówić o fabule One-Punch Man, jest ona drugorzędna i stanowi jedynie pretekst do działania i interakcji bohaterów. To właśnie oni tworzą rdzeń, na którym seria buduje swą epicką komedię i jak na razie sprawdza się to bez zarzutów. Osoby, które wymagają od anime sensownej fabuły, raczej nie będą usatysfakcjonowane, podobnie jak ci, którzy przyszli tu w poszukiwaniu rozbudowanych, nietuzinkowych postaci. Owszem, bohaterowie One-Punch Man są zgrają przeciekawą, ale dlatego, że skutecznie używają i łamią już znane konwencje, zamiast na nowo odkrywać koło. Zdecydowanie pomaga też charakter samego Saitamy, kochanego lenia i człowieka o podejściu równie olewczym co wielki potop.
One-Punch Man jest serią służącą do odpoczynku szarych komórek. Jeśli zaakceptujemy to na samym starcie, będziemy bawić się przednio, ale jeśli podejdziemy do tego jak do „poważnego” shounena w stylu, bo ja wiem, Owari no Seraph, to srogo się zawiedziemy. Ja polecam, no a przecież nic innego znaczenia mieć nie powinno, prawda?
owaru no seraf poważna bajka o poważnych problemach poważnych bohaterów przeznaczona dla poważnych ludzi
11/10 arcydzieło na miarę Tokyo Ghoul
niesamowite zwroty akcji wow