Shinmai Maou no Testament BURST – odcinek 2

sm8

Każde dzieło kultury jest wyrazem pewnej interpretacji otaczającej nas rzeczywistości i towarzyszących jej myśli oraz emocji. Z każdego, nawet najprostszego, można wyciągnąć dla siebie coś budującego, użyć go jako pomocy w rozwijaniu swojej wrażliwości oraz poszerzaniu horyzontów. Potrzeba do tego jednak dobrej woli i właściwego podejścia do omawianego dzieła. W przypadku Testamentu nowej siostry – królowej demonów ZRYW, odpowiednią metodą jest oglądanie odcinków od tyłu.

22 min. Dramatyczny, krwawy i zaskakujący finał od razu zaostrzył mój apetyt na to, co było wcześniej. Okazuje się, że wrogiem Basary i Cycków w tym sezonie będą digimony.

Megaoligofrenon.

MegaOligofrenon.

20 min. A jakie zwroty akcji! Przyjaciele są wrogami, czyżby wrogowie mieli się okazać przyjaciółmi? Okaże się wcześniej. Intencje owych wrogów pozostają na razie zagadką. Dokładniej: ich działania wydają się całkowicie pozbawione sensu. Nie ma się jednak co martwić – to Shinmai Maou no Testament, prawda wyjdzie na jaw. I okaże się głupsza niż najdziksze przypuszczenia.

19 min. Co jeszcze ciekawsze, Basara przeprowadza ROZUMOWANIE. Stara się połączyć pewne fakty w całość i orientuje się, że jest oszukiwany. Nie twierdzę, że jego rozumowanie jest konsekwentne, czy logiczne, ale sam fakt użycia myśli ludzkiej jako potencjalnej atrakcji w tym serialu jest rewolucją. Użycie szarego filtra, który sprawia, że końcówka tego odcinka wygląda ohydnie, tylko wzmacnia ten efekt, zwracając naszą uwagę bardziej ku intelektualnym uciechom.

Szary Basara myśli.

Szary Basara myśli.

15 min. Koleżanka Basary z poprzedniego odcinka okazała się wampirem, i, co bardziej szokujące, facetem! Nazwiemy go Brak Cycków. To objawienie, które otwiera zupełnie nowe obszary ekspresji romantycznej w tym serialu. Na razie się tłuką, bo nastąpiło dramatyczne i wstrząsające nieporozumienie, którego nie mogą sobie normalnie wyjaśnić, bo to faceci. Ale wiecie – kto się czubi, ten się lubi… Nadzieje rosną o 1000%!

x

Te białe plamy to łzy! Czyżby wrażliwy uke?

14 min. Małe Cycuszki edytuje na komputerze wcześniejsze przygody bohaterów i robi z tego film pornograficzny. To piękna scena w tym anime, pełna radości i samoświadomości.

Cycuszki wy moje! Co my byśmy bez ciebie zrobili!

Cycuszki wy moje! Co my byśmy bez ciebie zrobili!

11 min. Tak więc zaczęło się od tornad na szkolnym boisku. Plan złego digimona już nabiera coraz większego braku sensu.

Przeziębienie okolic imtymnych grozi powikłaniami i śmiercią.

Przeziębienie okolic intymnych grozi niebezpiecznymi dla zdrowia powikłaniami, śmiercią i spadkiem libido.

9 min. Trwa fantazja Małych Cycuszków, która, wstecz patrząc, okazuje się sceną porno Basary i cycków różnych rozmiarów podczas zawodów sportowych.

8 min. Co ciekawe, nie sposób rozpoznać, od kiedy trwa fantazja, a do kiedy rzeczywistość. Ten lynchowski klimat jest zasługą oryginalnej reżyserii, kierującej uwagę na zgoła zaskakujące części ciała bohaterów w najmniej spodziewanych sytuacjach.

Gdzie kończy się fikcja, a zaczyna rzeczywistość.

Gdzie kończy się fikcja, a zaczyna rzeczywistość?

6 min. Animacja w pierwszej serii Shinmai Maou była lepsza. Najazdy kamery na nieruchome slajdy były dynamiczniejsze, czasami obraz również drżał, co zwiększało napięcie. Nie mogę jednak wykluczyć, że leniwe przejazdy po zamrożonych w czasie scenach są celowym zabiegiem artystycznym, mającym oddać chwilę bezczasowego szczęścia.

Nie ma zła i nie ma cierpienia. Pozostaje bezczasowy spokój.

Nie ma zła i nie ma cierpienia. Pozostaje bezczasowy spokój.

4 min. Bohaterowie będą bronić uczestników zawodów sportowych przez zombiakami, które oczywiście pojawią się, gdyż zawody sportowe są idealną okazją na użycie zombiaków – takie rzeczy rozumieją się same przez się. Z perspektywy przyszłości obawy te wydają się przesadzone, bo zamiast zombiaków będą tornada, a uczestnicy wykażą się zadziwiającą zdolnością do natychmiastowego znikania.

Że też nie wpadłem na to wcześniej. Skoro Shinmai Maou podczas oglądania w przód wydaje się z każdą chwilą coraz gorsze, to oglądane wstecz powinno wydawać się z każdą chwilą coraz lepsze – i tak istotnie jest. Jedyną wadą tego podejścia jest nieprzemyślany plan emisji, pozwalający zastosować tę strategię jedynie lokalnie, do poszczególnych odcinków. To może zrujnować ostateczne wrażenie, ale i tak jest dużo lepiej.

Najlepsze.

Najlepsze.

Leave a comment for: "Shinmai Maou no Testament BURST – odcinek 2"