Utawarerumono – Itsuwari no Kamen – odcinek 1

[HorribleSubs] Utawarerumono - Itsuwari no Kamen - 01 [720p].mkv_snapshot_04.48_[2015.10.04_18.35.23]

Do seansu tego odcinka podchodziłem z dystansem, bo kompletnie nie miałem pojęcia czego spodziewać się po serii, o której słyszałem tylko tyle, że zawiera słodkie panienki ze zwierzęcymi uszkami i ogonami. Ale co ich dziś nie zawiera? Wszędzie, czy to w kryminałach, horrorach czy okruchach mojego styranego życia, mnożą się słodkie panienki. Słodkie panienki ma nawet yaoi. Chyba. Nie wiem. Mniejsza.

Nasz bohater budzi się odziany w coś na podobieństwo szpitalnego fartucha, pośród śniegu i świetnie wyglądającego krajobrazu leśnej doliny w górach, a także przy akompaniamencie bardzo dobrze i klimatycznie brzmiącej muzyki, nadającej całości tajemniczego i niepokojącego charakteru. Zaraz potem zostaje zaatakowany przez wielką mięsożerną stonogę. Po chwili ucieczki spada do jakiejś jaskini, gdzie z opresji ratuje go Król Slime lvl 10 (tak przynajmniej to sobie tłumaczę). Jednak już po chwili Król Slime chce zapoznać się bliżej z bohaterem, więc (a jakże) przed nieciekawie wyglądającym losem ratuje go Ktoś. Ktoś okazuje się kemonomimi o imieniu Kuon. Później już standardowo prowadzi ona bohatera do pobliskiej wioski, załatwia pracę, daje mu na imię Haku, bo trochę głupio, żeby wszyscy mówili do bohatera per Bohaterze, by potem przedstawić go szefowi wioski. Chyba. Nie wiem. Mniejsza.

[HorribleSubs] Utawarerumono - Itsuwari no Kamen - 01 [720p].mkv_snapshot_01.13_[2015.10.04_18.36.19]

Pierwszy odcinek był dla mnie zaskakujący w pozytywnym sensie. Haku podchodzi do swojej sytuacji spokojnie i nie panikuje, tylko stara się jak najlepiej dostosować do nowej rzeczywistości. Kuon jest tu bardzo pomocna; nie skąpi ani ciuchów, ani dobrej rady i pomaga biednemu panu, no bo przecież ten ma amnezję. Ich rozmowy są stonowane i nie ma w nich szalejących hormonów typowych dla bohaterów nastoletnich, co zaliczam na plus. Co więcej, pomimo pozornej monotonii, jest w nich całkiem sporo humoru, który tym razem nie objawia się biciem bohatera po głowie. Uroczo odświeżające było też to, jak Kuon podglądała Haku w łaźni niczym pierwszy lepszy pan z haremówki. Generalne leserstwo głównego bohatera też jest fajne, bo ileż można patrzeć na wiecznie zaharowujących się na śmierć ludzi, którzy robią to, bo lubią zaharowywać się na śmierć. Leserzy też są potrzebni. Chyba. Nie wiem. Mniejsza. Na pewno części widzów nie spodoba się bardzo spokojne i wolne tempo odcinka, w którym de facto nie dzieje się nic nadmiernie istotnego, ale widać albo taka już natura serii, albo akcja rozkręci się nieco później.

Nie wiem jak wam, ale mnie podobał się ten odcinek. Nic go nie wyróżnia spośród setek innych serii fantasy, a mimo to coś sprawia, że chce zobaczyć, co z tego wyniknie, i mam szczerą nadzieję, że gdzieś w połowie całego uroku nie trafi szlag, jak to często ma miejsce.

Leave a comment for: "Utawarerumono – Itsuwari no Kamen – odcinek 1"