Ao no Kanata no Four Rhythm – odcinek 1

Witam państwa w loterii haremowej. Maszyna losująca zawiera określoną liczbę panienek, światów i tematów. Zwalniamy blokady i zaczynamy losowanie!

snapshot_19.30_[2016.01.11_22.50.54]

Asuka Kurashima właśnie zmieniła szkołę i przenosła się na wyspę Kuna. Już pierwszego dnia w nowym świecie postanawia spaść z krawężnika, potłuc cztery litery i zgubić klucze. Wszystko po to, żeby z tych tarapatów mógł wyciągnąć ją BTJT, tym razem o imieniu Masaya Hinata. Rzecz jasna, jak na harem przystało, zaraz dołącza jego przyjaciółka – Misaki Tobisawa, a w klasie czai się całe stado innych dziewcząt, których imion nie sposób spamiętać. Rzecz jasna nikt, ku uciesze bohatera (i tysięcy otaku!), ale to nikt nie zastanawia się nad tym, że minispódniczka to nie najlepszy strój do latania.

Archipelag Czterech Wysp, o bliżej nieokreślonej lokalizacji w Japonii, to miejsce wyjątkowe. Uczniowie szkół tam się znajdujących mają możliwość latania dzięki butom antygrawitacyjnym. Procedura jest prosta – zakładasz, odpalasz dotykowym włącznikiem znajdującym się z tyłu buta, krzyczysz „fly” i lecisz. Niestety, nasza nowa bohaterka jest nowicjuszką, więc wymaga szkolenia. Do tej roli zaprzęgnięci zostają (ha, jakie zaskoczenie!) Masaya oraz Misaki, którzy całkowicie przypadkowo znajdują się w klasie 2C, do której przydzielono Asukę. Do nich dołącza jeszcze rok młodszy ogon, deklarująca się niewolnicą Misaki, Mashiro Arisaka.

snapshot_11.57_[2016.01.11_22.51.21]  snapshot_20.54_[2016.01.11_22.51.43]

Jakże nudne by to jednak było, gdyby kompletna fajtłapa nie wpakowała się po raz kolejny w kłopoty. Panienka nieumiejąca latać porywa się na pojedynek w sporcie „Flying Circus” z Reiko Satouin, uczęszczającą do innej szkoły. Oczywiście z pomocą nadchodzi bohater, który instrukcjami ratuje sytuację, a fajtłapa okazuje się geniuszem. Wiwat oryginalność!

Och, jakie to jest niedobre. Każdy jeden element nie pasuje do całości, każdy aspekt jest idiotyczny i głupi. Bohaterowie prezentują poziom ścierek do podłogi. I to takich mocno zużytych, nadających się co najwyżej do spalarni odpadów. Masa schematów i zachowań, które nie zaskoczą nawet niedzielnego widza anime, połączona w ten sam sposób, co w tysiącu innych haremówek.

snapshot_18.47_[2016.01.11_22.49.57]

Oprawa wizualna również nie zachwyca. Są momenty, kiedy postaci narysowane są dokładnie, ale chwilę później w ruch poszła linijka, a jeszcze za chwilę widzimy nogi jak u kawowych robaków z Facetów w czerni. Tła są ubogie, woda brzydka, ale przynajmniej jest kolorowo… No bo nie będę przecież wymagał tego, żeby wykazano jakiekolwiek zrozumienie natury światła. Czarę goryczy dopełniają seiyuu, które piszczą niemiłosiernie.

Oglądanie Ao no Kanata no Four Rhythm to czysty masochizm, boli głowa, bolą uszy, a mózg próbuje uciec przez dziurki w nosie. Zdecydowanie polecam wszystkim fanom fatalnych haremówek, jakich nie brakuje na scenie anime. Satysfakcja gwarantowana. Wszystkim innym odradzam, no chyba, że lubią pastwić się nad seriami. Do usłyszenia za tydzień!

Comments on: "Ao no Kanata no Four Rhythm – odcinek 1" (1)

  1. Bez przesady – to całkiem miłe było. Schematyczne, ale nie udziwnione, a bohaterom do wspomnianych ścierek do podłogi na szczęście daleko. Jasne, żaden z nich oryginalny nie był, ale halo – kto wymaga oryginalności do haremów? Nie jestem fanką tego gatunku, ale ten pierwszy ep oglądało mi się dobrze i zdecydowanie nie nazwałabym tego „czystym masochizmem”. No chyba, że ktoś się tu nastawiał na nie wiadomo jakie cudo, jak mam wrażenie autor tego wpisu (który do tego miał chyba bardzo zły dzień xd). Ale jakie mogłyby być przesłanki na takie nadzieje, tego nie mogę zrozumieć…

Leave a comment for: "Ao no Kanata no Four Rhythm – odcinek 1"