Reikenzan: Hoshikuzu-tachi no Utage – odcinek 1

vlcsnap-2016-01-21-18h31m16s175

Zaczęło się całkiem obiecująco… oszałamiający obraz nocnego nieba nad górskimi szczytami, bambusowa świątynia, w której skupiony wróżbita odczytuje przyszłe losy świata, przez ramię zerka mu piękna kobieta, w tle epicka muzyka…

vlcsnap-2016-01-21-18h30m27s253 vlcsnap-2016-01-21-18h29m59s212

po czym następuje to:

vlcsnap-2016-01-21-18h29m06s116

Aha, już wiem, co będzie. Ale po kolei. Dziwne zjawisko niebieskie, którego świadkami było dwoje członków klanu Reiken owej gwieździstej nocy, nie zwiastowało co prawda bliskiej zagłady świata, ale było znakiem, że w dalekim kraju narodziło się wyjątkowe dziecko. Dwanaście lat później owo dziecko przybywa w tę samą górzystą okolicę, by wziąć udział w eliminacjach na uczniów owego klanu, władających magią „duchowego miecza”, co na razie oznacza wykorzystywanie solidnych egzemplarzy broni białej jako środków transportu powietrznego. Naznaczonego przeznaczeniem chłopaka, Ooriku, poznajemy, gdy wpakowuje się do VIP-owskiego pokoju w gospodzie prowadzonej przez niejaką Ren, należącą, co tu ukrywać, bo nikt przed widzami tego nie ukrywa, do sławnego klanu. Przy okazji zapoznaje się z nim lisiooki Kai-chan, zainteresowany, jak też Ooriku udało się zdobyć niezbędną do tego kartę członkowską (ta historia miała być chyba zabawna…). Potem pojawia się mały służący (tak, płci męskiej) „panicza”. Potem następuje akcja z rzodkiewkami – mająca obrazować, jak sprytny jest Ooriku (a być może także śmieszyć). No cóż… na mnie nie zrobił tu najlepszego wrażenia, ale za to zyskał wdzięczność Ren, która pomoże mu przejść czekające go próby.

vlcsnap-2016-01-21-18h35m36s8 vlcsnap-2016-01-21-18h39m30s51

Transmutacja różnych rzeczy w złoto i z powrotem.

Następnego dnia gromada chętnych udaje się na podbój świętej góry, ale ich szeregi szybko topnieją. Ooriku i Kai-chan zawierają sojusz – pada słowo nakama, a jakże – Ooriku znów udowadnia swój spryt, zajmując się transmutacją pyłu w złoto i złota w wodę, po czym wypadki przyspieszają i w ostatniej minucie nasi chłopcy stają przed kolejnym wyzwaniem. Jakim – dowiemy się w następnym odcinku.

vlcsnap-2016-01-21-18h40m35s183 vlcsnap-2016-01-21-18h41m27s190

Akcja nabiera tempa.

Brzmi to wszystko dość sztampowo i odnoszę wrażenie, że tak się zapowiada. Stety czy niestety… Albowiem kojarzy mi się to-to, także – a może przede wszystkim – w warstwie wizualnej, ze starymi przygodówkami dla wyższych klas podstawówki, co samo w sobie ma pewien urok. Oldschoolowy klimacik, powiedzmy. Jak widać na dołączonych obrazkach, projekty postaci są w taki właśnie sposób uproszczone, ale nie w tym problem – raczej w tym, że w ruchu i oddaleniu dzieją się z nimi złe rzeczy. Zbliżenia wychodzą lepiej, aczkolwiek pierwsze spotkanie oko w oko z Ooriku podważa to stwierdzenie dość mocno. Tła… są, kilka kadrów robi naprawdę dobre wrażenie, ale obawiam się, że użyto w tym celu CG. Tam, gdzie grafika komputerowa łączy się z ręcznym rysunkiem, kontrast jest bolesny. Już lepiej chyba by było zostać przy tych krzywych kreskach i płaskich plamach… Razem wziąwszy, przez większość odcinka miałam wrażenie, jakbym oglądała coś sprzed piętnastu lat. Ale mimo wszystko – miało to pewien urok.

vlcsnap-2016-01-21-18h33m24s228 vlcsnap-2016-01-21-18h35m09s253

Zgadnijcie, co łączy te dwa rysunki.

Humor – to ma być komedia, przypominam – nie powalił mnie, choć przy zilustrowanym pod pierwszym akapitem zonku parsknęłam głośnym śmiechem. Oparty jest głównie na (sztampowych) charakterach postaci oraz SD, których jest tu dużo, a ten rodzaj żartów może szybko się znudzić. Nie nazwałabym ich też „uroczymi”, co by podniosło ocenę. Muzyka… eee, oprócz wspomnianej na początku nie przypominam sobie żadnej melodii, co nie oznacza, że ich nie było. Opening i ending to całkiem przyjemne j-popowe kawałki, animacje do nich zapowiadają pojawienie się sporej gromadki bohaterów. Intryguje mnie w nich postać ewidentnie starszego niż obecne 12 lat Ooriku.

Przyznaję, spodziewałam się czegoś lepszego, a na pewno lepiej wykonanego, ale nie mogę powiedzieć, że się nudziłam albo źle bawiłam, więc bez większego oporu sięgnę po kolejny odcinek.

Leave a comment for: "Reikenzan: Hoshikuzu-tachi no Utage – odcinek 1"