Oglądając ten odcinek, miałem tylko jedno pytanie, na które chciałem poznać odpowiedź: czy anime będzie wierne mandze? Okazało się, że na razie jest. W związku z tym zapowiada się świetny serial! Jej!
Pomysł na świat jest oklepany, ale to nie przeszkadza: w niedalekiej przyszłości ludzkość posiadła różnego rodzaju (super-) moce. Zaczęli ich używać nie tylko przyzwoici ludzie, ale i przestępcy, w związku z czym konieczne stało się wprowadzenie profesji superbohatera. Poza byciem sowicie opłacanymi przez rząd, bohaterowie są również ulubieńcami mediów oraz tłumów, w tym głównego bohatera Izuku, który jest fanbojem All Mighta, jednego z najbardziej poważanych i skutecznych herosów. Sam chciałby zostać superbohaterem w przyszłości, sęk w tym, że należy on do tej pechowej mniejszości, która żadnych mocy nie posiada…
Ten opis nie brzmi specjalnie oryginalnie i faktycznie, fabuła na razie taka nie jest, co mi nie przeszkadza, bo jest, co ważniejsze, sensowna! Postacie tutaj myślą i mają konkretne przeanalizowane plany, w szczególności Izuku, który nie mając atutów fizycznych, postanowił skoncentrować się na zbieraniu informacji oraz dopracowanej taktyce. W związku z tym doskonale czuje on, co się wokół niego dzieje, i że jego szanse na miejsce w wymarzonym liceum herosów mimo obranej strategii są niewielkie, i bardzo się tym przejmuje. Jak można się spodziewać, przypadkowe wpadnięcie na All Mighta podczas jego pościgu za złoczyńcą tę nieciekawą sytuację dramatycznie zmieni, ale jak, tego nie będę spoilował, bo to już temat na następny odcinek, ale powiadam – będzie ciekawie.
Protagonista w tej serii myśli, All Might, chociaż jest kupą mięśni, myśli jeszcze więcej, i wróżąc po mandze rozkminy bohaterów i w anime będą jedną z głównych atrakcji, ale jako że mają głównie formę ciętych ripost, nie spowalniają akcji ani trochę, i całość jest szalenie emocjonująca. Pierwszy odcinek to istna kolejka górska emocji. Izuku jest postacią bardzo emocjonalną, przejmuje się, i to WSZYSTKIM, tylko zamiast do prowadzenia drętwych monologów, motywuje go to do planowania działania. To naprawdę świetny bohater, w 2o minut poznajemy go poniżonego, przestraszonego, zrezygnowanego, ale i rozentuzjazmowanego, rozbawionego oraz zachwyconego, a wszystko to wypada przekonująco i wciąga. Ludzie ze studia BONES wprawnie podkreślają klimat każdej sceny i bardzo sprawnie zmieniają nastrój. Ze smutnej sceny robią wstęp do radosnego wspomnienia, je z kolei niespodziewanie kończą przykrym rozbiciem dziecięcych marzeń. Bawią się emocjami widza, i ta zabawa im wychodzi.
Co by nie wyszło, gdyby nie grafika, która jest cudna. Bohaterowie są szalenie ekspresyjni, co jest świetnie oddano kreską oraz ruchem; szczególnie mimika jest rewelacyjna! Od razu wiadomo, co kto sobą reprezentuje, zanim choćby się odezwie. Ta pomysłowość nie tyczy się tylko postaci – na jakim kadrze się nie zatrzymać, dzieje się coś ciekawego, tak w pierwszym planie, jak i w tle. Jest kolorowo, energicznie. Mógłbym to oglądać tylko dla warstwy graficznej, ale wiem, że i poza tym czeka mnie dużo dobrego. Mniam!