Bungou Stray Dogs – odcinek 3

1 2

Zamachowiec i zakładniczka z poprzedniego odcinka okazują się pracownikami biura detektywistycznego – Junichirou i Naomi Tanizaki, do Waszych usług. Przy okazji przeprosin za całe zamieszanie z bombą Atsushi dowiaduje się co nieco o  nowych współpracownikach, ale lekkoduch Dazai pozostaje dla niego (i większości obsady) nieodgadnioną tajemnicą. Chłopak próbował odgadnąć jego poprzedni zawód, bo nagroda za dobrą odpowiedź jest wysoka, ale podobnie jak innym, jemu też się nie udało trafić.

3 4

5 6

Tymczasem do biura przychodzi kobieta, która potrzebuje kogoś, kto znajdzie dowód na to, że podejrzani ludzie kręcący się w okolicy jej firmy faktycznie łamią prawo. W teren wysłani zostają Atsushi i rodzeństwo Tanizaki, acz przed wyjściem Kunikida ostrzega świeżynkę przed jednym z członków tzw. Mafii Portowej, która panoszy się w mieście. Ryuunosuke Akutagawa jest znany wszystkim, od policji po detektywów, ale nikt nie próbuje z nim zadzierać, bo moce i nieobliczalność sprawiają, że jest jednym z najniebezpieczniejszych przestępców w Jokohamie (i pewnie nie tylko tam…). Jakże zdziwieni są zatrudnieni detektywi, gdy ich klientka powiadamia właśnie Akutagawę o zapędzeniu ich dosłownie w kozi róg, i jednocześnie wyjmuje broń. Junichirou i Naomi nie mają z nią szans, a przerażony Atsushi nie ma pojęcia, co robić. Gdy jego siostra zostaje postrzelona (czy raczej powinna być podziurawiona, ale o tym później…), młody Tanizaki używa w końcu swojej mocy i próbuje przechytrzyć napastniczkę, ale w kluczowym momencie pojawia się postrach Jokohamy i oznajmia Atsushiemu, że tak właściwie to tylko na nim im zależy, a reszta ucierpiała przy okazji.

8 7

9

Tu następuje chwila na bolesne wspomnienia, ale tygrysia sierotka bierze się w garść i próbuje coś zrobić. Niestety niewiele może, bo Akutagawa rzeczywiście ma niebezpieczne umiejętności. Nie od jednak dziś wiadomo, że nie należy drażnić tygrysa… (czy raczej lwa? A, jeden pies…). W każdym razie Atsushi w zwierzęcej formie radzi sobie całkiem nieźle (i jest nawet kuloodporny), więc napastnik musi się nieco postarać. Niespodziewanie pojawia się jednak Osamu Dazai i oznajmia, że to koniec zabawy. Na sam koniec dowiadujemy się dwóch ciekawych rzeczy: za tygrysa wyznaczono astronomicznie wysoką nagrodę, a nasz detektyw samobójca należał niegdyś do Mafii…

10 11

12 13

Za nami już trzy odcinki i na pewno większości widzów wystarczyły one, by wyrobić sobie zdanie o tym anime. Będę szczera i napiszę, że jeśli nie znałabym mangowego pierwowzoru, to nie wiem, czy zdecydowałabym się na dalszy seans, bo serial ma pomysł na siebie i ciekawie zapowiadającą się fabułę, ale przerysowane gagi, przynajmniej dla mnie, znacznie lepiej prezentują się na papierze. Mariaż komedii i dramatu rzadko kiedy się udaje, a tutaj całość balansuje na cienkiej linie i dla wielu oglądających mogła już z niej dawno spaść. Cóż, te żarty nie są głupie, ale sposób ich przedstawienia może momentami drażnić. Może, ale oczywiście nie musi. Nawet podejście do poważniejszych kwestii, które czasem się pojawiają, nie okazuje się do końca poważne, bo weźmy np. scenę, w której członkini Mafii strzela do bohaterów. Naomi powinna wyglądać jak sitko albo przynajmniej nie żyć, skoro nadnaturalnych mocy nie posiada, a nie sądzę, żeby to było ot, takie przeoczenie twórców (chociaż ilość krwi może to sugerować…). Ale cóż, mariaż realizmu i anime zdarza się jeszcze rzadziej niż dobry komediodramat przygodowy. Świat przedstawiony jest bardzo umowny i tego należy się trzymać, bo podobne „kwiatki” będą pojawiać się częściej i trzeba będzie to jakoś przeżyć.

14 15

16 17

Niezdecydowanych mogę zapewnić, że później będzie się działo sporo interesujących rzeczy, a fabuła mimo pozornego chaosu ma ręce i nogi – trzeba tylko przyzwyczaić się do specyficznego klimatu tego tytułu. Dotychczasowe odcinki całkiem zgrabnie wprowadzają w świat przedstawiony i ekranizacja stopniowo nabiera tempa, bez uszczerbku dla pierwowzoru, co dobrze wróży na przyszłość.

18 19

Leave a comment for: "Bungou Stray Dogs – odcinek 3"