Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru! – odcinek 1

snapshot_00.50_[2016.07.08_12.20.55]

Pokazany tutaj szkolny klub sztuk pięknych z pewnością ma problem. Aktywność jego przewodniczącego ogranicza się do zmieniania pozycji do snu na kanapie. Jedna z członkiń nie pojawia się już od pewnego czasu. Niejaki Subaru Uchimaki jest zainteresowany tylko projektowaniem kolejnych wersji idealnej waifu. Stanu osobowego klubu dopełnia Mizuki Usami, która jako jedyna stara się traktować klubowe zajęcia poważnie… Co pewnie szło by jej lepiej, gdyby większości czasu nie pochłaniało jej wkurzanie się na leniwego przewodniczącego i wkurzanie się na Subaru, który ni diabła nie zamierza się zainteresować „trójwymiarową” dziewczyną.

snapshot_00.35_[2016.07.08_12.20.36]  snapshot_12.30_[2016.07.08_12.33.35]

Jak widać, mamy do czynienia ze szkolną komedią, aczkolwiek nie przywiązywałabym się szczególnie do określenia „romantyczna”. Owszem, pierwszy odcinek skupia się niemal w całości na Mizuki i Subaru, ale mam nadzieję, że nie będzie to wątek całkowicie dominujący tę serię. Nie dlatego, że mi przeszkadza, ale dlatego, że na razie wydaje się niezbyt nośny, na pewno niewystarczający jako „szkielet” fabuły. Obiecująca jest jednak obsada pokazana w czołówce, zdecydowanie liczniejsza niż w tym odcinku, i zawierająca przedstawicieli obu płci. Owszem, z przewagą pań, ale raczej nic nie wskazuje, żeby to była kolejna odmiana „haremu”, skupionego wokół Subaru. Nie on jest tu bowiem protagonistą, a Mizuki, „ostoja normalności” w domu wariatów. Jako postać Subaru jest zresztą dość jednowymiarowy i – przede wszystkim – całkowicie bierny. Mizuki za to zapowiada się sympatycznie, chociaż nie do końca odpowiadały mi żarty polegające na odwoływaniu się do przemocy fizycznej. Nie to, że raziły, ale można by się bez nich spokojnie obyć, bo są nieludzko oklepane. Poza tym dziewczyna robi dobre wrażenie tym, że jest w stanie normalnie rozmawiać z przedstawicielami płci przeciwnej i dość realistycznie i racjonalnie podchodzić do świata. Innymi słowy, sporo wskazuje na to, że będzie pełnić taką rolę, jak zwykle protagonista komediowych haremówek, czyli osoby puentującej żarty i wytykającej absurdy zachowania otoczenia.

snapshot_05.34_[2016.07.08_12.25.56]  snapshot_13.17_[2016.07.08_12.34.27]

Zaskoczyło mnie trochę tempo odcinka. To zdecydowanie nie jest komedia „szybkostrzelna”, balansuje raczej na granicy okruchów życia. Owszem, każda z dwóch części tego odcinka była „budowana” pod komediową puentę, ale nie jest to humor, który wywoływałby ataki dzikiego śmiechu. Bardzo, bardzo dużo zależy od następnych odcinków i nowych członków obsady, a także od tego, na ile powtarzalne będą gagi. Dla amatorów tematu dodam, że wątek sztuk pięknych na razie jest umiarkowanie istotny i jeśli tak pozostanie, to nie ma co liczyć na smaczki dla znawców tematu.

snapshot_09.41_[2016.07.08_12.30.41]  snapshot_08.35_[2016.07.08_12.29.21]

snapshot_08.32_[2016.07.08_12.29.10]  snapshot_17.47_[2016.07.08_12.39.00]

Na pewno mamy do czynienia z serią bardzo przyjemną dla oka. Owszem, jest animowana oszczędnie i potrafi upraszczać postaci przy oddaleniu, ale bohaterowie mają ładną mimikę. Na uwagę zasługują tła, dokładnie takie, jakie lubię – zadbano o tekstury i detale udające „niedoskonałości” powierzchni i przedmiotów, co pozwala uniknąć wrażenia sterylności. Ładnie wygląda też światło, zaś czołówka i ending mają niezłą animację i nawet nie są szczególnie przykre dla ucha. Jestem ostrożną optymistką – jeśli nic się gwałtownie nie popsuje, to chyba znalazłam serię do oglądania.

Leave a comment for: "Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru! – odcinek 1"