W tym odcinku Saiki Kusuo no Psi Nan dowiemy się przede wszystkim, jak poważne wyzwanie dla kogoś obdarzonego superwszystkim, ze szczególnym uwzględnieniem supermocy, stanowi lekcja wuefu. Szczególnie, jeśli zostaje ona poświęcona na grę w zbijaka… Zadanie stojące przed Kusuo jest trudne: z jednej strony nie pozabijać kolegów, z drugiej zaś nie wyróżnić się przesadnie, ani jako wspaniały sportsmen, ani jako wyjątkowa oferma. Nie będzie to łatwe, gdy po jednej stronie boiska szaleje poznany w zeszłym odcinku Nendou, zaś po drugiej – młodzian z ognistą pasją do sportu, Kineshi Hairo.

Wątek nierzucania się w oczy przenosi się płynnie do kolejnego epizodu. Kusuo nie jest zainteresowany romansami i właściwie trudno mu się dziwić, biorąc pod uwagę, że mimowolnie zaglądałby potencjalnej wybrance zarówno w myśli, jak i pod skórę. Nie oznacza to jednak, że jest całkowicie bezpieczny od romantycznych zapędów koleżanek, a konkretnie uroczej Chiyo Yumehary, gotowej wykorzystać każdy sprawdzony przepis na „przypadkowe” zbliżenie się do obiektu uczuć…

Po romantycznych burzach pozostaje skryć się w zaciszu domowego ogniska… Jak jednak wiadomo, rodzice doskonale potrafią wymyślać dla swojego potomstwa uciążliwe prace domowe. A co dopiero, gdy to potomstwo ma supermoce w hurcie, zaś oni wpadli na pomysł małego przemeblowania! Przy okazji jednak dowiemy się paru rzeczy o mocach Kusuo i związanych z nimi ograniczeniach.

Ostatni z segmentów poświęcony jest ważkiemu pytaniu, które niewątpliwie nasunęło się niejednemu widzowi. Jakim cudem różowowłosy młodzieniec z antenkami na głowie nie rzuca się w oczy? Cóż, za jednym zamachem wyjaśni się bardzo wiele tajemnic związanych ze światem anime, poczynając od wszechobecnych tęczowych włosów, kończąc zaś błyskawicznej regeneracji uszkodzeń i ubrań.

Jeśli to brzmi jak sieczka, mogę zapewnić, że – o dziwo – sieczką nie jest. Potwierdziła się moja wcześniejsza obserwacja, króciutkie epizody składające się na oryginalne pięć odcinków są doskonale rozegrane. Z jednej strony nie ma chwili czasu na nudę, a z drugiej nie odnosi się wrażenia natłoku informacji. Niewątpliwie przyczynia się do tego fakt, że Saiki Kusuo no Psi Nan nabija się radośnie z innych anime, parodiując schematy obecne w seriach sportowych czy romantycznych. Humor jest lekko złośliwy, ale pozbawiony nieprzyjemnego tonu, nabijania się ze wszystkiego i wszystkich. Zapewne zawdzięczamy to narracji Kusuo (Hiroshi Kamiya jest świetny w tej roli), który komentuje otaczającą go rzeczywistość w sposób dość pozbawiony złudzeń i chwilami cyniczny, ale bez cienia okrucieństwa. Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek, bo na razie nie da się tej serii zarzucić ani odrobiny powtarzalności, a nieprzewidywalność ma wpisaną w założenia.