Po bliskim kontakcie ze śmiercią nasz Justice-kun zostaje przetransportowany do swojego pokoju, gdzie Bluesy Fluesy zajmuje się namalowaniem mu na czole jakiegoś napisu, a Tom poszukuje porno… Kiedy jednak bohater odzyskuje przytomność, dostaje propozycję nie do odrzucenia – albo do nas dołączasz, albo utniemy ci przynajmniej rękę z tatuażem. Pamiętacie też, że tatuaże miały być tajną amerykańską bronią? Jak się okazuje, nic bardziej mylnego! Otóż to pozostałość antyczna, a ludzkość nie do końca rozumie ich mechanizm działania…

Bluesy Fluesy przenosi się też do klasy Justice’a, aby być bliżej obiektu zainteresowania. Cóż, nie jest to głupi ruch, patrząc na przytomność umysłu chłopaka. Pierwszy dzień w szkole wysłanniczka amerykańska poświęca jednak na znęcanie się nad nim i jego zazdrosną koleżanką z wielkim biustem – Touko Ichinose. Na sam koniec główny bohater dostaje zaproszenie do siedziby Bluesy oraz Toma, gdzie wybiera się „po kryjomu”, czyli dając się zauważyć Touko…

W tym czasie w Królestwie Selnistan źle się dzieje. Zamach stanu wynosi tajemniczą Aryabhatę na tron, na którym zastępuje swojego ojca. Teraz niezrównoważona psychicznie dziewucha chyba ma zamiar doprowadzić do wojny… Wydarzenia nabierają ogromnego tempa, a wysłani przez nią zabójcy atakują równocześnie Bluesy oraz Toma i Justice’a.

Dzieje się, co jest dobrym prognostykiem na kolejne odcinki. Na razie mamy masę niewiadomych, które pewnie zostaną kiedyś wyjaśnione, pytanie, czy z sensem. Seria jednak potrafi zainteresować, co nie zdarza się w tej kategorii wagowej często. Widać też, że twórcy przynajmniej starają się pokazać różnicę wiekową w zachowaniu i myśleniu Bluesy, co zaliczam na zdecydowany plus.

Pozostaje czekać, jakie karty odsłoni trzeci odcinek…