Koneko no Chii: Ponponra Daibouken – odcinek 2

snapshot_07-38_2016-10-10_17-01-14

Motywem przewodnim drugiego odcinka perypetii Chii było to, jakie zagrożenie dla domu (a szczególnie utrzymywanego w nim porządku) może powodować mały kotem – oraz jakim zagrożeniem dla małego kotka mogą być zwykłe domowe sprzęty i czynności. Jak widać, temat rzeka, ale podobnie jak poprzednio potraktowany tak, że kociarze w zasadzie niczego poza irytacją nie poczują.

Z własnego życia z kotami potrafiłabym przytoczyć garść naprawdę zabawnych anegdot i w związku z tym mogę dać słowo, że naprawdę nie ma potrzeby przerysowywania kocich zachowań po to tylko, żeby puenta była wyraźnie widoczna. W pierwszej scenie odcinka Chii odkrywa czekające w torbie świeże bagietki i stwierdza, że są całkiem smaczne. Owszem, moje koty też lubią bułeczki i nauczyły się otwierać chlebak, który od tej pory musi być blokowany deską. Wygryzione dziurki czy ogryziona skórka – to jasne. Ale po co było pokazywać koteczkę i resztki bułek świadczące o tym, że pochłonęła ich chyba tyle, ile sama waży? To samo dotyczy przeciągniętego epizodu, w którym Chii w piękny, suchy i słoneczny dzień wraca do domu z czarnymi łapkami, po czym długo i konsekwentnie zostawia na wszystkim równe czarne ślady, jak samotuszująca pieczątka. Przerysowanie sprawia, że scena szybko przestaje być zabawna, w odróżnieniu od opowieści przyjaciółki o tym, jak to po wizycie w kotłowni jej kiciuś zostawił na świeżej pościeli szlaczek czarnych łapek.

snapshot_00-52_2016-10-10_16-55-03  snapshot_04-27_2016-10-10_16-57-57

Nie potrafi mnie też nie irytować zachowanie właścicieli Chii, którzy usilnie próbują… wytłumaczyć kotu, że źle postępuje. Słowami. Nawet bez gestów mających ją odpędzić i nawet jeśli mowa nie o czarnych śladach na dywanie, tylko o dobieraniu się do włączonego żelazka lub trującej rośliny. Tak, jasne, powtarzanie „nie wolno” na pewno zrobi na zwierzątku wrażenie…

snapshot_11-33_2016-10-10_17-05-29  snapshot_08-21_2016-10-10_17-02-07

Można powiedzieć, że czepiam się, oczekując realizmu. Problem polega jednak na tym, że tego rodzaju seria będzie dla miłośników kotów zabawna, jeśli w jakiś sposób będzie się odwoływać do prawdziwych i życiowych sytuacji z życia z uprzykrzonymi futrzakami. Jeśli nie o to chodzi, to zostaje umiarkowanie ciekawa komedia dla dzieci, w której zamiast kota mógłby równie dobrze występować gremlin czy inna magiczna maskotka. Ciekawe, czym zirytuje mnie trzeci odcinek?

Leave a comment for: "Koneko no Chii: Ponponra Daibouken – odcinek 2"