Monster Hunter Stories: Ride On – odcinek 3

snapshot_06-53_2016-10-16_09-55-13  snapshot_15-52_2016-10-16_10-04-49

Wątek pokonanego i schwytanego w poprzednim odcinku tigrexa nie zostaje, o dziwo, zapomniany. Jak już mówiono wcześniej, jego obecność w tej okolicy jest niezwykła, więc należy przypuszczać, że zabłądził i oddalił się nadmiernie od swojego naturalnego górskiego siedliska. To oznacza, że należy go tam skierować i dopilnować w drodze powrotnej – i na tym właśnie między innymi polega misja Jeźdźców. Zadanie eskortowania tigrexa dostaje Dan, jednak, jak łatwo zgadnąć, Lute, Lilia i Cheval przekonują nauczyciela, by pozwolił im towarzyszyć w tej wyprawie. To jednak tylko jeden z dwóch wątków odcinka. Drugim jest przybycie do wioski mężczyzny imieniem Reverto, będącego Myśliwym – i już po samym tym określeniu łatwo się domyślić, w jakim celu poszukuje on tigrexa. Oczywiście obecność Jeźdźców ma pozostać tajemnicą, więc wszystko, co nietypowe i dziwne (z Laeusem na czele) zostaje przed przybyszem starannie schowane, a mieszkańcy, w miarę możności, mają nie wchodzić z nim niepotrzebnie w kontakt. Ale czy to powstrzyma Lute’a i jego przyjaciół?

snapshot_13-03_2016-10-16_10-01-51  snapshot_08-48_2016-10-16_09-57-22

Po pierwszym, bardzo sztampowym odcinku nie spodziewałam się wiele, ale Monster Hunter Stories: Ride On na razie przyjemnie mnie zaskakuje, jeśli chodzi o fabułę. To jasne, że nie jest specjalnie odkrywcza i na przykład przebiegu tego odcinka także dość łatwo się domyślić, ale pokazana historia była zgrabna, a przede wszystkim rozwijała się naturalnie. Podobało mi się, że wyprawa dzieciaków odbywa się pod opieką kogoś starszego i za zgodą szefostwa wioski. Podobało mi się, że mimo wyraźnego konfliktu światopoglądów nie próbowano robić z Myśliwego czarnego charakteru, zaś – oczywistej – konfrontacji ideologii nie przeciągano bez potrzebny i z nadmierną łopatologią. Podobało mi się, że bohater nie dochodzi do żadnej błyskawicznej konkluzji dotyczącej na przykład własnej przyszłości i że fabuła nie spieszy się z robieniem z niego wybrańca (chociaż nietrudno zgadnąć, że taka rola mu ostatecznie przypadnie).

snapshot_11-18_2016-10-16_10-00-03  snapshot_06-48_2016-10-16_09-55-05

Trudno uciec od porównania Monster Hunter Stories: Ride On z rozpoczętym w zeszłym sezonie Puzzle & Dragons X, zarówno ze względu na podobieństwo pochodzenia (gra mobilna), jak i koncepcji. Oczywiście porównujemy trzy odcinki z piętnastoma, ale powiedziałabym, że omawiana tu seria na razie ma o wiele solidniejsze podstawy i bardziej spójny świat. Fakt, że tego świata jeszcze bardzo niewiele widzieliśmy, ale chodzi mi o to, że dzieciaki są tu na razie pod opieką starszych i faktycznie się czegoś uczą, a nie zostają wypuszczone bez słowa wyjaśnienia w szeroki świat, właściwie nie bardzo wiadomo, po co. Wydaje mi się też, że trochę lepiej są tu wkomponowane elementy mechaniki gry, widoczne w czasie walk, ale tu będę ostrożna z porównaniami, bo mam poczucie, że po tym względem seria się jeszcze nie rozkręciła, więc dalej może być gorzej. Poza tym, jak pisałam, pojawiły się oczywiste i jasne wskazówki, że Lute będzie „wybrańcem”, ale na razie wyróżnia go tyle, że w nietypowy sposób zyskał potwora-partnera. Nie jest obiektem ogólnego podziwu i uwielbienia, zaś jego relacja z Chevalem i Lilią jest znacznie bardziej wyrównana, niż relacje Ace’a z jego towarzyszami. Natomiast niestety Navirou jako maskotka jest równie irytujący jak Tamazo – pod tym względem obie serie są siebie warte. Natomiast Monster Hunter Stories: Ride On na pewno zyskuje dodatkowe punkty za urodę – tła nadal są prześliczne (a spodziewałam się, że po pierwszym odcinku szybko zaczną się uproszczenia), a projekty postaci przyjemne dla oka. Tylko potwory jak były, jak pozostają okropne, więc nie można mieć wszystkiego. Ja, o dziwo, z przyjemnością będę kontynuować seans, a jeśli ktoś ma ochotę na fantasy dla młodszego widza, to zachęcam do rzucenia okiem.

snapshot_14-03_2016-10-16_10-02-54

Leave a comment for: "Monster Hunter Stories: Ride On – odcinek 3"