ACCA 13-ku Kansatsu-ka – odcinek 1

Królestwo Douwa jest podzielone na trzynaście dystryktów, z których każdy cieszy się dużą autonomią. Jednak aby uniknąć chaosu i nadużyć, wszelkie urzędy i agencje podlegają organizacji zwanej ACCA. Jean Otus to zastępca szefa inspektoratu, kontrolującego poszczególne oddziały ACCA, rozmieszczone w dystryktach i dbającego o to, by w szeregi pracowników nie wkradła się korupcja. Mimo młodego wieku, Jean uchodzi za profesjonalistę i niezwykle inteligentnego człowieka. Wśród przełożonych ma zarówno przyjaciół, jak i wrogów, ale wydaje się tym zupełnie nie przejmować. Ponieważ w królestwie od wielu lat panuje pokój, a poszczególne oddziały dogadują się bez większych problemów, zapada decyzja o zamknięciu inspektoratu, ale Jean przyjmuje tę wiadomość ze spokojem i jak gdyby nigdy nic, wyjeżdża na kolejną rutynową kontrolę…

 

Pierwszy odcinek ACCA 13-ku Kansatsu-ka wydaje się leniwy i niezbyt konkretny. Poznajemy głównego bohatera i jego współpracowników, a także przełożonych, odpowiedzialnych za poszczególne dystrykty. Teoretycznie dzieje się niewiele, na jaw wychodzi kilka faktów z życia bohaterów, poznajemy ich nawyki, sympatie i antypatie. Ot, biurowa codzienność. Przynajmniej do czasu, kiedy nie spojrzymy dokładniej na drugi plan i nie wsłuchamy się w dialogi – nagle wychodzi na jaw, że oto król obchodzi dziewięćdziesiąte dziewiąte urodziny, gdy tymczasem w mieście coraz śmielej poczyna sobie podpalacz. Papierosy są towarem luksusowym, a na ulicach i w samej organizacji nie brakuje ludzi niezadowolonych. Zresztą sam Otus wzbudza mieszane uczucia, jedni go podziwiają, inni każą śledzić…

 

 

Zapowiada się naprawdę zacne widowisko, z dorosłymi, interesującymi bohaterami i równie ciekawą fabułą. Chociaż w pierwszym odcinku niewiele się działo, nie mogłam oderwać wzroku od ekranu – twórcy bardzo umiejętnie budują napięcie i wzbudzają zainteresowanie widza. Poza tym na razie seria ma dobre tempo i przemyślaną kompozycję. Nie wydaje mi się, żeby ACCA 13-ku Kansatsu-ka nagle przeistoczyło się w sensację z dużą ilością fajerwerków, bijatyk i strzelanin, ale też na pewno nie będzie to seria nudna i przegadana. Cóż, z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek, bo jeszcze nie do końca wiem, co o tym myśleć, poza tym, że „WOW”!

Grafika jest charakterystyczna – kreska kanciasta, oczy duże z mocno zaznaczonymi powiekami, sylwetki smukłe z podkreślonym szkieletem. Warto zwrócić uwagę na stonowaną, ale szlachetną kolorystykę i świetną mimikę. Chociaż w anime dominowały zbliżenia, nie czułam, że oglądam coś taniego, robionego po kosztach. Podobnie ma się kwestia muzyki – opening jest świetny, to bardzo dobre połączenie jazzu i rapu, szybko wpadające w ucho i wzbogacone efektowną animacją. Ending to bardziej klasyczna j-popowa ballada, ale również udana.

Po pierwszym odcinku jestem autentycznie zachwycona i trzymam kciuki za dwie rzeczy: po pierwsze, żeby twórcy tego nie zepsuli i po drugie, żeby zekranizowali całą mangę.

Leave a comment for: "ACCA 13-ku Kansatsu-ka – odcinek 1"