Kuzu no Honkai – odcinek 1

 

Nooo… Muszę przyznać, że zupełnie nie tego się spodziewałam, i zostałam zaskoczona co najmniej trzykrotnie. Szkolny romans w takim klimacie i takiej oprawie… jak ja dawno czegoś takiego nie widziałam! Co prawda początek mnie nieco przeraził, jako że sugeruje motyw, którego nie dzierżę, mianowicie domniemane kazirodztwo, ale uspokajam podobnie nastawionych, że są to tylko pozory. Obiekt westchnień Hany bowiem, choć określany dźwięcznym mianem onichan, jest jej dawnym sąsiadem, a obecnie nauczycielem; podkochiwała się w nim najwyraźniej od dzieciństwa i marzyła o zostaniu jego żoną. Podobnie było w przypadku Mugiego, zakochanego w swojej nauczycielce muzyki. Oczywiście, dorośli nie wiedzą o uczuciach dwójki nastolatków; co gorsza, oboje wyraźnie mają się ku sobie.

  

Połączeni w ten ironiczny sposób Hana i Mugi zaczynają się spotykać, najpierw przyjacielsko, potem pojawia się element seksualny (drugie moje zaskoczenie, jak zgrabnie i naturalnie, a jednocześnie odważnie to pokazano, nie wspominając, że w ogóle), wreszcie postanawiają ze sobą chodzić, by odpędzić samotność – ale obiecują nie zakochać się w sobie i rozejść się, jeśli tylko któremuś z nich uda się zyskać wzajemność wybranej osoby.

  

Tyle wprowadzenia fabularnego, bardzo zresztą zgrabnie i intrygująco podanego (prawie cały odcinek jest retrospekcją), co sprawiło, że moje oczekiwania względem tego anime niespodziewanie i gwałtownie poszybowały w górę. Drugim tego powodem jest oprawa graficzna. Jakie to jest ładne! Stonowane, delikatne, naturalne, pastelowe, znakomicie animowane… Nie ma co opisywać, trzeba zobaczyć. I te pojawiające się w kadrze kadry, zabieg może nie nowy, ale jednak jakoś wydał mi się świeży.

 

  

W dodatku postaci głównych bohaterów są nie tylko ładne, ale oboje mają charaktery, ewidentnie z gatunku „cicha woda”, ale bardzo realistyczne, z więcej niż trzema cechami na krzyż (na razie ta obserwacja dotyczy głównie Hany – ta dziewczyna naprawdę myśli; ale z kolei Mugi działa i to też sporo o nim mówi). W ogóle, wygląda to-to całkiem realistycznie, i mam nadzieję, że nie zapeszę, używając tego słowa już w pierwszym odcinku… Ale niecierpliwie czekam na kolejny, a zupełnie się tego nie spodziewałam, więc to już dużo! Ending zapowiada, że będzie nawet ciekawiej…

  

Leave a comment for: "Kuzu no Honkai – odcinek 1"