Kuzu no Honkai – odcinek 3

No dobrze, nie ma się co czarować, to będzie dramat jak się patrzy, oby tylko nie przekroczył bardzo cienkiej granicy dzielącej go od przedramatyzowania. Choć na razie moim zdaniem nie jest źle… a nawet ośmielę się stwierdzić, że jest dobrze.

Hanabi przekonuje się na własnej skórze, jakie to uczucie być obiektem miłości, której się nie odwzajemnia. Dodatkowo materiału poglądowego dostarcza jej spotkana przypadkowo księżniczka Moca i ślepe przekonanie Mugiego co do niewinności Akane-sensei, bynajmniej nie tak niewinnej, za jaką chce uchodzić. Dziewczyna myśli mocno nad swoim stosunkiem do oniichana oraz chłopaka, z którym się spotyka, a także do Ecchan i nauczycielki. I jest w tych myślach oraz zachowaniu dość realistyczna, żebym bez abominacji mogła patrzeć na chwiejność jej nastrojów i decyzji, całkowicie usprawiedliwioną skomplikowaną sytuacją, w jakiej się znalazła, oraz, nie bójmy się tego powiedzieć, młodym wiekiem. Tę samą pochwałę muszę skierować pod adresem dwojga innych postaci pierwszego planu: Mugiego i Ecchan.

  

Podobała mi się też bardzo konstrukcja odcinka, rozpoczynającego się od czarno-białego wspomnienia pierwszego spotkania Hanabi i Ecchan, opowiadanego z perspektywy tej drugiej, dla której Hanabi jest pierwszą miłością. W połowie przechodzimy natomiast do wspomnienia-snu Mugiego o jego pierwszej miłości; ma to wyraźne przełożenie na stan fizyczny chłopaka, a że akurat na to zjawia się Hanabi… ich relacja posuwa się do przodu o kolejny krok. (Choć trudno mieć pewność, czy nie jest to krok w bok, biorąc pod uwagę całokształt). Generalnie, podejście do seksu jest w tym anime tak niestandardowo realistyczne, a przy tym w zdumiewający sposób jednocześnie bezpruderyjne i subtelne, że nawet pewne przerysowania czy niedociągnięcia można wybaczyć, kładąc je na karb wieku bohaterów. Do licha, to wygląda prawie jak prawdziwe życie… pomijając oczywiście ten cały wielokąt, co do którego mam poważne obawy, ale dla tak nietypowego potraktowania tematu nastoletnich romansów myślę, że przetrwam wiele.

  

Graficznie bez zmian – te wszystkie liczne a urozmaicone sposoby na eleganckie oszczędzanie nadal wzbudzają moje żywe uznanie; mimo skromnych środków wizualnie ta seria jest naprawdę, naprawdę ładna, momentami nawet śliczna. Pojawiło się też więcej plumkania w tle, całkiem dobrze dopasowanego do wydarzeń i przyjemnego dla ucha. Napięcie emocjonalne, niemal stale obecne, łagodzą pojawiające się rzadko, ale w sensownych momentach elementy SD i lekko sarkastyczny, autoironiczny humor. Razem wziąwszy, dla mnie na razie wszystko gra tu niesamowicie dobrze, oby tylko tak dalej… bardzo, bardzo proszę…

Leave a comment for: "Kuzu no Honkai – odcinek 3"