Kirakira Precure à la Mode – odcinek 1

Ależ to było słodkie! Ale czego innego się spodziewać po serii magical girls, w której motywem przewodnim są słodycze? Ważne jest co innego: na razie słodycz, chociaż w dawce zabójczej, wydaje się w miarę naturalna.

  

Chociaż opening bez skrępowania prezentuje całą piątkę bohaterek, w pierwszym odcinku poznajemy tylko Ichikę, energiczną dziewuszkę, która oczywiście przepada za słodyczami, ale ze szczególnym sentymentem wspomina pieczony przez mamę biszkopt z truskawkami i bitą śmietaną. Ponieważ rzeczona mama ma właśnie przyjechać do domu po dłuższej nieobecności (nie, nie jest obrzydliwą bizneswoman, tylko lekarką, można wnioskować, że na misjach humanitarnych), Ichika postanawia takie właśnie ciasto upiec sama. Robi wszystko według przepisu, ale niestety efekty daleko odbiegają od oczekiwanych (swoją drogą, ile trzeba było wydać na te składniki, ha?).

  

Tymczasem po mieście krąży paskuda, która „wysysa” ze słodkości barwną magię, pozostawiając wyroby cukiernicze szare i nieapetyczne. Jak łatwo zgadnąć, za cel obiera także wypieki Ichiki, która – dzięki pomocy nowo poznanej wróżki (oj, wpadła przez okno i chce pomóc, to co się obrażać?) – w końcu odniosła sukces. Tu następuje pościg, zamieszanie, przemowa, przemiana i nasza bohaterka już jako królikopodobna Cure Whip (to od bitej śmietany, nie myślcie sobie) rozprawia się z paskudą, zaś jako bonus znajduje dziwne pudełko.

  

Trzeba napisać wprost: pierwszy odcinek dowolnej serii Precure zawsze zawiera tyle obowiązkowych (i w jakimś stopniu powtarzalnych) elementów, że zwyczajnie nie pozostawia jeszcze miejsca, żeby coś spaprać. Dzwonki ostrzegawcze na tym etapie mogą dotyczyć tylko bohaterki, ale na szczęście się nie odezwały. Ichika sprawia wprawdzie bardzo typowe wrażenie, jednak wydaje się, że na szczęście koncept serii nie pozwala uczynić z niej kompletnej niezdary. Zaimponował mi zupełny drobiazg: przyczyną niepowodzeń cukierniczych nie była niezdolność wykonania prostej instrukcji, tylko błąd, który osoba początkująca faktycznie mogłaby popełniać – a co więcej, niekoniecznie musiałaby sama zauważyć. Oczywiście kluczowe pytanie brzmi, jak zaprezentują się pozostałe dziewczyny i jak będzie wyglądać dynamika relacji pomiędzy nimi, bo tu można najwięcej popsuć – ale i zyskać najwięcej punktów.

  

  

Oprawa graficzna jest średnia i jak zwykle od początku rzucają się w oczy uproszczenia, szczególnie na dalszym planie. Na plus zapisuję od razu kostiumy Precure – dzięki zwierzęcym motywom odrobinę bardziej charakterystyczne niż zwykle. No i maskotka na razie nie była irytująca. Byłabym może bardziej optymistycznie nastawiona, gdyby nie to, że pierwszy odcinek Mahou Tsukai Precure! także bardzo mi się podobał, ale dobre wrażenie zniknęło błyskawicznie i bezpowrotnie… Miejmy nadzieję, że sprawdzi się zasada sinusoidy i ta seria okaże się udana.

Leave a comment for: "Kirakira Precure à la Mode – odcinek 1"