Gin no Guardian – odcinek 3

Zapracowaną codziennością Suigina wstrząsa prawdziwa tragedia, która sprawia, że chłopak bardziej niż żywego człowieka zaczyna przypominać żywego trupa. Ogłoszono bowiem, że gra, w której spotyka się z Rei, ma niedługo zostać wyłączona… Pozostał jeszcze dosłownie tydzień, zaś Rei, także zasmucona rozstaniem, proponuje mu ostatni wspólny quest – poszukiwanie magicznego kwiatu.

  

Tymczasem jednak ojciec Rei – notabene twórca omawianej tu gry – kończy właśnie prace nad nowym projektem. Media zapowiadają premierę nowej rewolucyjnej gry, bardziej realnej od rzeczywistości, o wdzięcznej i optymistycznej nazwie Grave Buster. Możliwości gracza mają w niej zależeć wprost od dokonanych mikropłatności, ale na start wszyscy chętni do założenia konta otrzymają nowiutką, najnowocześniejszą konsolę… Czy coś może pójść nie tak? Z jakichś powodów tatuś wręcza pannie Rei tajemniczą paczkę „na wszelki wypadek”, która podobno na pewno się nie przyda…

  

Zazwyczaj trzy odcinki wystarczą, żeby przyzwoicie wysondować serię, ale Gin no Guardian nie zamierza się spieszyć. Tak jak poprzednio, rozwleka to, co w zasadzie wystarczyłoby streścić w dwóch zdaniach. 1) Gra się kończy i bohaterom jest smutno. 2) Zostaje zapowiedziana nowa gra i od razu widać, że ojciec Rei ma jakiś Plan. Cała reszta to wypychająca odcinek wata, która ani nie pogłębia postaci ponad to, co już o nich wiemy, ani nie zajmuje specjalnie widza, a do tego jest marnie rysowana.

Podtrzymuję wcześniejszą opinię, że ta seria sprawia wrażenie przygodówki robionej przez kompletnych amatorów, którym się wydaje, że mają dość doświadczenia i dobrych pomysłów, żeby napisać dobry scenariusz. Największą wadą w tym momencie wydaje się jednak nie ogólna nuda (chociaż cały czas kusi się nas zwrotem akcji tuż za rogiem), ale kompletnie papierowe postaci. O Rei i Suiginie trudno nawet powiedzieć, że są schematyczni, bo schematyczny charakter to też charakter – oni są charakterów zwyczajnie pozbawieni, bo tak jakby uznano, że różowe włosy i krótka spódniczka w jednym przypadku, a status protagonisty i szalik w drugim to zupełnie wystarczające cechy wyróżniające bohaterów.

Ciekawostka: pojawia się toto w każdym odcinku, wygłasza jakieś tajemnicze zdanie głosem Ważnej Fabularnie Postaci i znika z planu…

Leave a comment for: "Gin no Guardian – odcinek 3"