Kabukibu! – odcinek 1

Stworzyć nowy szkolny klub wcale nie jest tak łatwo. Przekonuje się o tym świeżo upieczony licealista, Kurogo Kurusu, który od małego interesuje się teatrem kabuki. Jest to niezwykle barwna i mająca długą historię forma sztuki, ale przy tym bardzo specyficzna. Każde przedstawienie wymaga odpowiedniej oprawy i warunków lokalowych, więc trudno wyobrazić sobie coś takiego w zwykłej przestrzeni szkolnej. Poza tym najpierw trzeba zebrać wymaganą liczbę członków, co nie okazuje się takie łatwe, bo jak na razie Kurogo towarzyszy jedynie długoletni przyjaciel Tonbo Murase. Ale czy zapalonego miłośnika teatru cokolwiek powstrzyma?

Oczywiście że nie, bo nie on pierwszy stoi przed problemem, jak by tu wypromować swoje hobby. Podobnych historii powstało już mnóstwo i rzadko kiedy kolejne wyłamują się z ustalonego schematu, więc nie inaczej jest tym razem – i mam tu na myśli nie tylko konstrukcję fabuły, ale również zbiór określonych typów postaci. Nie znam materiału źródłowego (aktualnie siedmiotomowa light novel), ale już pierwszy odcinek daje jasno do zrozumienia, że całość nie ma zamiaru wyłamywać się z ram… powiedzmy gatunkowych. Cóż, spora przewidywalność w tego typu opowieściach jest bardzo… przewidywalna, ale też wiadomo, że nie o element zaskoczenia tu chodzi, a o sposób przedstawienia dobrze znanego motywu w innych dekoracjach. A że mamy do czynienia z prawie nieobecnym w anime (w mangach częściej się pojawia) rodzajem sztuki, wbrew pozorom jest spora szansa na całkiem oryginalne widowisko. Wszystko zależy od tego, jak twórcy sobie poradzą.

Na razie wygląda to całkiem nieźle, choć do zachwytu mi daleko, ale jest naprawdę spora szansa, że anime znajdzie fanów. Ale może po kolei. Nie ma co się czarować, że na tym etapie scenariusz nas czymkolwiek zaskoczy, bo tradycyjnie już czołówka zdradza, kto do Kurogo i Tonbo dołączy. Tak więc pierwszy odcinek rozpoczyna średnio udane polowanie na potencjalnych członków nowego klubu, bo albo pada na osoby, które już są czymś zajęte, albo na kompletnych outsiderów, którzy z jakichś przyczyn nie byli w stanie dopasać się do reszty. I pewnie za każdą z tych bardziej problematycznych postaci stoi jakaś historia, którą widzowi koniecznie będzie trzeba opowiedzieć, a to zajmie trochę czasu… Główny bohater jak zwykle jest pełnym dobrych chęci optymistą, który dzięki sile przyjaźni i determinacji przekona pozostałych do wzięcia udziału w jego misternym planie. On przecież chce się tylko podzielić radością kabuki z innymi i nie podda się w momencie, kiedy ktoś zupełnie nie jest tematem zainteresowany. Kurogo wie, że w głębi duszy oni wszyscy chcą przystąpić do jego klubu. No dobra, ten motyw mnie zawsze mierzi, ponieważ zapatrzony w swoje hobby protagonista zdaje się wiedzieć lepiej, co myślą pozostali, a twórcy bardzo usilnie starają się o tym przekonać odbiorców… Na szczęście Kurogo (przynajmniej na tym etapie) nie jest aż tak bardzo irytujący, jak wielu innych „kolegów po fachu”, więc może coś z tego będzie. Aczkolwiek jego przesadne uwielbienie dla kabuki i maniera mogą działać na nerwy. Jak to będzie wyglądało na dłuższą metę, jeszcze nie wiadomo – czas pokaże.

Technicznie seria prezentuje się poprawnie, ale szału nie ma, bo choć charakterystyczne projekty postaci pióra grupy CLAMP zapewne przyciągną niejedno oko, jakość grafiki ich entuzjazm może nieco ostudzić. Nie, nie jest źle, ale już w pierwszym odcinku zdarzają się krzywizny, a reszta jest tak typowa dla medium, że naprawdę nie ma się czym zachwycać. Acz nie, podobała mi się animacja przy napisach końcowych – wykonana z pomysłem i całkiem klimatyczna. Zresztą pod tym względem opening też dobrze się prezentuje. Gorzej, że piosenki wypadają tak sobie, a wokal z czołówki momentami aż bolał…

No nic, przygodę w świecie kabuki czas zacząć!

Comments on: "Kabukibu! – odcinek 1" (2)

  1. Easnadh said:

    Odcinka jeszcze nie widziałam, ale, yyy, to serio CLAMP?!

    Kreska na screenach jest tak nijaka („nijaki CLAMP” =- aż do dzisiaj myślałam, że to kombnacja właściwie nie do zrealizowania; nawet słabe „Blood-C” miało całkiem często typowy dla CLAMPa rozmach), że właściwie wcale tego nie widać… O_o

    • CLAMP, CLAMP… xD jakby się przyjrzeć, to nawet widać. Aczkolwiek to ostatecznie ma chyba niewielkie znaczenie, bo to tylko projekty.

Leave a comment for: "Kabukibu! – odcinek 1"