Renai Boukun – odcinek 2

Spieszę donieść, że drugi odcinek Renai Boukun utrzymuje poziom pierwszego, przy okazji pokazując, z czym w dalszej części serii będziemy mieli do czynienia. Pierwszy odcinek zakończył się konkluzją, że od teraz czwórka głównych bohaterów będzie wspólnie zajmować się swataniem par, bo w przeciwnym razie grożą im ognie piekielnie i nie ma co liczyć na „żyli długo i szczęśliwie”.

Do sprawy w swoim stylu podchodzą Guri i Yuzu, które w jednej ze szkolnych sal organizują punkt pomocy osobom szukającym miłości i swatają kolejne pary. Na szczęście tym razem łączą tylko faktycznie zakochanych, a nie kogo i jak popadnie. Taka forma nie odpowiada jednak protagoniście, który konfiskuje dziewczynom notatnik.

W międzyczasie poznajemy głównych bohaterów drugiego odcinka: przewodniczącą klasy oraz zakochanego w niej nauczyciela. Jak nietrudno się domyślić, motywem przewodnim będzie zeswatanie tej dwójki. Nie będzie to łatwe, bo poza oczywistymi problemami w takich sytuacjach dochodzi także problem akceptacji społecznej związku pomiędzy uczennicą a nauczycielem.

Oczywiście sam proces swatania będzie tak zwariowany, na ile to tylko możliwe, i nie wątpię, że po seansie poziom absurdu może przekroczyć granicę tolerancji niektórych widzów. Myślę jednak, że sama konwencja pomimo pewnych wad będzie się dobrze sprawdzać i jest szansa, że kolejne odcinki nie zanudzą nas na śmierć. Oczywiście odcinek kończy się zaskakująco ciepłym i dobrze przemyślanym happy endem i cenną nauką dla bohaterów, że magiczna książka to nie wszystko i nie jedyny sposób na osiągnięcie celu.

Wizualnie jest nieco gorzej niż poprzednio, więcej jest deformacji, krzywizn, ale na szczęście tempo akcji nie pozwala za bardzo skupiać się na technikaliach. Z dobrej strony pokazali się bohaterowie – pomimo tego, że nikt z nich nie jest do końca normalną osobą, dają się lubić i nawet jeśli po pierwszym odcinku wydawało mi się, że wprowadzenie Yuzu było bezsensowne, teraz nie wyobrażam sobie tej serii bez niej.

Nie sądzę, aby cokolwiek zmienił odcinek trzeci. Ci, którym ta seria nie leży, odpadli już po pierwszym odcinku, natomiast ci, którzy przetrwali, dowiedzieli się, jak to mniej więcej będzie dalej wyglądać. Rewolucji się nie spodziewam, liczę tylko, że autor nie wyprztyka się z pomysłów ani nie przekroczy cienkiej granicy, za którą absurd stanie się nie do zniesienia. Na razie stawiam Renai Boukun na czele listy moich ulubionych szkolnych komedii.

Leave a comment for: "Renai Boukun – odcinek 2"