Sin: Nanatsu no Taizai – odcinek 1

Szczerze mówiąc, nie wiem, jak to opisać, bo fabuła była tak bezczelnie szczątkowa, że chyba bardziej się nie da. Sprawa wygląda mniej więcej tak, że Bóg postanowił wykopać pannę Lucyfer z Nieba za nadmierną dumę (chyba, bo powodu w sumie nie podano). Żeby ceremoniałowi stało się zadość, była już anielica została przyspawana do krzyża i zrzucona z Niebios niczym Święty Granat Ręczny, ale zamiast trafić prosto do Piekła, po drodze zahaczyła, o ironio, o dach jakiegoś kościoła i wywaliła w nim wielgachną dziurę. W kościele spotkała się twarzą w twarz (i do góry nogami) z dziewczyną o imieniu Maria (bo jakżeby inaczej) i… w sumie tyle, bo zaraz potem przypomina o sobie grawitacja i Lucyfer spada jeszcze niżej, do samego Piekła. Tam spotyka Lewiatan, która, jak już zmacała nowo poznaną anielicę, postanowiła pomóc jej w podboju Piekła (no bo niby czemu nie?), po czym następuje coś w rodzaju Benny’ego Hilla – Lucyfer spuszcza manto Siedmiu Grzechom Głównym, Grzechy Główne spuszczają manto Lucyfer, Lucyfer spuszcza manto Grzechom Głównym, ostatecznie staje się demonem i wraca do zbombardowanego kościoła. I znów spotyka Marię. Pewnie…

Głupie toto. Panienki się tłuką, panienki się macają, tyle że to wszystko narysowanie tak tandetnie, że pierwsze lepsze hentai mogłoby się ze wstydu spalić. Fanserwis teoretycznie mógłby nadać temu jakiś sens istnienia, ale co ciekawsze elementy są zasłonięte taką ilością promieni świetlnych, że miałem wrażenia oglądania jakiejś fanowskiej wersji Gwiezdnych wojen dla dorosłych. Może fanom gatunku, a także fanom yuri, to wystarcza, ale jak dla mnie nawet porno powinno mieć poziom.

Comments on: "Sin: Nanatsu no Taizai – odcinek 1" (1)

  1. Wersja bez cenzury jest bardzo łatwo dostępna. Mówię, bo oglądanie tego z cenzurą mija się całkowicie z celem.

Leave a comment for: "Sin: Nanatsu no Taizai – odcinek 1"