Sin: Nanatsu no Taizai – odcinek 3

AMERICA! FUCK YEAH!

I przy okazji odcinek plażowy, w którym to panienki zmierzą się z Żądzą o imieniu Asmodeusz. Oczywiście przy okazji dojdzie do (kolejnej) próby gwałtu na biednej Marysieńce, która to (no bo jakżeby inaczej) okazuje się dziewicą. Tym, co ubawiło mnie jeszcze bardziej, jest to, w jaki sposób Lucyfer poradziła sobie z Żądzą – mianowicie stwierdziła, że pożądanie wcale nie powinno być grzechem, seks jest cacy i przyjemny, a Bóg łże. Efekt jest taki, że nagle to Asmodeusz pąsowieje na widok utytłanej w śluzowatym afrodyzjaku Lucyfer i poddaje się, bo była anielica wzbudziła w niej żądze…

Głupie toto jak rekruci Armii Czerwonej za czasów jej świetności, ale przynajmniej nieszkodliwe. Niestety, jak już pisałem wcześniej, jest to bardzo nijaki pseudopornol, bo za dużo w nim gadania, a ponadto paplanina do niczego nie prowadzi i istnieje tylko po to, by czymś zapełnić czas antenowy pomiędzy co ciekawszymi scenami. Problem polega na tym, że w którymś momencie fabuła dotrze do Łakomstwa, tutaj przedstawionego jako lolitka, a wtedy może zrobić się naprawdę nieciekawie. Chyba że nagle seria postanowi, że widok żywcem zjadanej Marii ma być dla widzów stymulujący, ale wtedy chyba wszyscy będą zbierać szczęki z podłóg.

Leave a comment for: "Sin: Nanatsu no Taizai – odcinek 3"