Tsuki ga Kirei – odcinek 2

Drugi odcinek Tsuki ga Kirei praktycznie w całości poświęcono na Dzień Sportu – niezwykle ważne wydarzenie społeczności szkolnej. Znamy go z tylu innych anime, że teoretycznie powinnam mieć do napisania naprawdę niewiele (Kotarou pisze powieść, a Akane biega – ot i tyle)… Gdyby nie to, że zwyczajność i naturalność tego odcinka były wyjątkowo urocze. Mniej Dazaia (acz nadal obecny…), mniej wymuszonej eteryczności i już jest znacznie lepiej. Być może to też kwestia pory oglądania i odpowiedniego nastroju, bo jak poprzednio wynudziłam się niemiłosiernie i prawie zasypiałam, tak już dzisiaj było całkiem interesująco. A to przecież wypisz, wymaluj romantyczne okruchy życia – nic więcej, ale też i nie mniej. Trudno mi dokładnie opisać, co sprawiło, że seans był naprawdę przyjemny, bo magia tego anime należy do kategorii tych nieuchwytnych, z cyklu „póki nie obejrzysz, to nie ocenisz”.

Oj, tak. Mam nieodparte wrażenie, że w przypadku tego serialu ocena będzie zależała przede wszystkim od podejścia widza, bo dostarczony przez twórców materiał jest naprawdę dobrej jakości, ale ta niepozorna zwyczajność nie każdego zachwyci – patrz wrażenia z pierwszego odcinka. Sam romans rozwija się powoli, ale już mamy wyraźne sygnały, że naszym gimnazjalnym słodkim kluchom (nie, nie piszę tego w znaczeniu pejoratywnym) nieporadność i nieśmiałość raczej nie pomoże w nawiązywaniu znajomości (choć idzie im już całkiem nieźle), „zaszkodzić” za to mogą potencjalni inni kandydaci na chłopaka/dziewczynę. Jak bardzo całość pójdzie w schematy, a jak bardzo w życie – na razie nie jestem w stanie ocenić, ale po tej odsłonie jest szansa na małą perełkę. Na razie seria zdecydowanie wygrywa podejściem i naprawdę realistycznym przedstawieniem perypetii bohaterów – tak rozbudowane relacje rodzinno-koleżeńskie to prawdziwa rzadkość, którą należy kultywować, bo triumfy nadal święci życiowa próżnia.

Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do całości, to fakt, iż zważywszy na raczej powolne tempo wydarzeń, umieszczanie błyskawicznego streszczenia odcinka pod koniec czołówki to strzał w stopę… Tak więc polecam przewijać opening, żeby w razie czego się nie nadziać na niechciane „spoilery”.

Drugi odcinek sponsoruje Pan Ziemniak – cóż Akane by bez ciebie zrobiła?

Leave a comment for: "Tsuki ga Kirei – odcinek 2"