18if – odcinek 3

Ten wpis miał być prostą kontynuacją narzekań na całkowity upadek studia Gonzo, ale trzeci odcinek 18if okazał się aberracją, która pokrzyżowała te plany. Dwa pierwsze epizody to bezdykusyjnie śmieci, i to we wszystkich ważniejszych aspektach: scenariusz to stek bzdur, reżyseria leży, animacja udaje, że jej nie ma, a bohaterowie są tak nijacy, że o seiyuu nie ma nawet co wspominać, bo nie mają czego grać. I po 40 minutach czegoś takiego pojawia się odcinek numer trzy… który jest całkiem przyzwoity.

Nie stało się to bez przyczyny, kiedy się przejrzy napisy końcowe, to niejaki Toshiro Fuji sam jeden pełnił funkcje połowy ekipy produkcyjnej. Gonzo w zasadzie pozwoliło więc temu człowiekowi na zrobienie własnej krótkometrażówki w ramach tej serii, z czego wywiązał się nie najgorzej, tylko to już nie jest ten serial. Animacja i styl grafiki są kompletnie inne, a projekty postaci zmieniły się na tyle, że przez dłuższą chwilę wahałem się, czy mam przed oczami protagonistę, tym bardziej że z charakteru też mało przypomina samego siebie. Jako że wcześniejsza wersja była nic nie warta, w żadnym razie tego nie krytykuję, ciekawe tylko, czy powróci…

Jeśli zaś chodzi o to, co w tym odcinku właściwie jest, to mamy do czynienia z do bólu banalną opowieścią o dziewczynce o imieniu Kayo, która umiera w szpitalu, a Haruto spotyka się z nią w Świecie Snów, dotrzymując jej towarzystwa w ostatnich chwilach. Ma być wzruszająco, i wszystko jest temu podporządkowane – Kayo w każdej scenie jest kreowana na uroczą osóbkę, z którą łatwo się utożsamić, a kolejne sceny to przegląd klasyki kina wzruszeń: głaskanie kotka w parku, zachód słońca na plaży, fajerwerki nocą. W tle oczywiście fortepian. Poziom głębi jest w tym podobny do poprzednich epizodów, czyli zerowy, tylko tym razem nie można odmówić kompetencji w wykonaniu.

Kiedy się przyjrzeć widać, że animacja jest dosyć prosta, ale reżyseria i dopracowany styl dobre, nawet bardzo dobre, i sprytnie to nadrabiają. Dialogi to też kompletnie inna klasa niż wcześniej – seiyuu mają jakieś emocje do przekazania i korzystają z tej szansy. Historia jest bardzo, bardzo prosta, co maskuje jej silnie niechronologiczne przekazanie. Sjużet jest zagmatwany, jakby to można ładnie określić, korzystając ze słownictwa filmoznawczego. Nie jestem przekonany, czy to było naprawdę potrzebne, ale jako że to serial opowiadający o snach, pasuje do zamysłu, więc ani nie ganię, ani nie chwalę.

Statystyka tej serii na razie wygląda więc następująco: chała, chała, przyzwoite. Średnia nie zachwyca, ale trend jest we właściwą stronę, więc można dać temu serialowi szansę.

Leave a comment for: "18if – odcinek 3"