Knight’s & Magic – odcinek 3

Pokonanie behemota przez ucznia budzi zrozumiałe zainteresowanie króla, który oznajmił (w poprzednim odcinku), że chciałby go poznać. Tak też się dzieje, i Ernie wraz z dziadkiem lądują na zamku na audiencji. Władca pragnie go nagrodzić za zasługi i nieopatrznie zadaje pytanie, cóż to takiego by nasz bohater chciał otrzymać, na co ten (po dogłębnej analizie, czy czasem to nie jest podstęp) wypala, że chce się dowiedzieć, jak stworzyć serce (reaktor) mechanicznego rycerza. Oczywiście budzi tym oburzenie doradców, albowiem jest to najściślej strzeżony  sekret, skarb narodowy prawie że (w tym momencie zastanowiłam się, czy w tym świecie są w ogóle inne państwa – posiadanie przez jedno państwo broni w postaci wielkich robotów oczywiście implikuje pewne rzeczy). Ernie indagowany dalej przyznaje, że chce stworzyć unikalnego robota… bo to jego hobby. Cóż, to akurat budzi powszechną wesołość zgromadzonych, irytację doradców i powoduje mentalny facepalm dziadka. Ale na tyle intryguje władcę, że stawia on jeden warunek – ma pokazać, że jest w stanie zrobić z reaktora, znaczy z serca, dobry użytek, czyli dostarczyć działające ciało robota, na co nasz bohater radośnie przystaje. Doradców w tym momencie trafia szlag bardziej, a jeden z nich bierze sprawy we własne ręce, wzywa do domu swoje przybrane dzieciątka – tak, zgadliście, przyjaciół Erniego – i delikatnie im sugeruje, że powinni mu natychmiast powiedzieć, jeśli Ernie na coś wpadnie i czegoś dokona. I lepiej, żeby nic nie mówić zainteresowanemu, żeby go nie rozpraszać przy pracy. Aha, a tu mi świstak siedzi…

 

Generalnie cały odcinek jest poświęcony temu, jak Erni wraz z zespołem krasnoludów-mechaników ulepsza mecha, wpada na nowe pomysły, analizuje, ulepsza kolejne pomysły, a w końcu wspólnie ze starszymi uczniami testuje model prototypowy. O jak mi się to podobało, te wykresiki, myślenie, zastanawianie się, czy to może działać, nie zapomnieli nawet o środku ciężkości! No i walka pokazowa, żeby w praktyce przetestować, co wyszło, a co trzeba poprawić. A najbardziej, że konkluzja brzmiała, że to nie jest już działający na full wypas mech po jednym odcinku, tylko trzeba będzie nad nim dalej pracować! Normalnie miód na serce.

 

 

Łyżką dziegciu jest natomiast to, czego się spodziewałam od samego początku, i co wisiało w powietrzu – otóż zanosi się (jak zwykle w tego typu seriach), iż Ernie bardzo szybko przeżyje bolesne zderzenie z rzeczywistością i polityką oraz zdradą (zapewne państwową i nie tylko). Bo chwilowo nasz bohater żyje w super bańce – „Kocham świat i mechy, i mechy są wspaniałe i walczą z demonami, ale przede wszystkim są wspaniałe i je kocham”. Tyle że dla wielu osób są one bronią, śmiercionośną i bardzo skuteczną. A tam gdzie w grę wchodzi coś tak silnego, nie zabraknie osób, które będą chciały wykorzystać te nieszczęsne mechy do własnych celów politycznych. W związku z czym zapowiada się dosyć ciekawa seria do oglądania. A najgorsze, że dalej nie wiadomo, ile to ma mieć odcinków!

Leave a comment for: "Knight’s & Magic – odcinek 3"