Koi to Uso – odcinek 1

W roku 1975 rząd Japonii wprowadził program mający na celu zwiększenie przyrostu naturalnego: każdy nastolatek kończący szesnaście lat zostaje przez państwo przydzielony do pary, która musi wziąć ślub. Decyzja jest ostateczna i nie podlega odwołaniom. Po czterdziestu latach trwania programu jego pozytywne efekty na wzrost dzietności są niepodważalne. Metoda doboru partnerów, znana jako Naukowa Czerwona Nić Przeznaczenia, okazuje się niezwykle skuteczna, jednak nie wszyscy chcą się pogodzić z takim losem…

 

Yukari Neijima, piętnastolatek, w przeddzień szesnastych urodzin postanawia wyznać miłość swojej ukochanej Misaki Takasaki. Po zebraniu odwagi i pewnym niepewności długim oczekiwaniu w parku dowiaduje się, że dziewczyna odwzajemnia jego uczucia. W tym też momencie przychodzi oficjalny e-mail, przydzielający jego partnerkę, którą okazuje się właśnie Misaki. Radość nie trwa jednak długo – zjawiają się także rządowi urzędnicy, którzy mają dokumenty z imieniem wybranki. Innej… A jak ktoś zna Japończyków, to wie, że papierowy dokument jest niepodważalny.

 

Ten dość oklepany scenariusz wypada pozytywnie z kilku względów. Raz, bohaterowie mają kręgosłup – zarówno Yukari jak i Misaki nie są wyprani z charakterów, potrafią przełamać nieśmiałość i podjąć działanie. Nawet w kryzysowym momencie nie popadają w całkowitą rozpacz. Takie charaktery dobrze rokują w perspektywie trójkąta romantycznego, który na pewno tutaj powstanie. Niestety, nie ustrzeżono się kilku błędów. O ile mogę zrozumieć automatycznie wysyłanego e-maila, o tyle wizyta urzędników o północy, w parku, aby doręczyć kopertę, to już gruba przesada.

Oprawa techniczna jest przeciętna, co widać na załączonych kadrach. Niczym nie zachwyca, ale też nie ma tutaj karygodnych spadków jakości i deformacji sylwetek. Udźwiękowienie daje radę podkreślać wydarzenia i tworzyć nastrój, ale też nie dostarcza nadzwyczajnych wrażeń.

Pierwszy odcinek Koi to Uso wypada dobrze. Historia mimo swojej schematyczności ma spore zalety, które mogą w przyszłych odcinkach sprawić, że wyróżni się z tłumu. Muszę przyznać, że ciekaw jestem dalszego rozwoju wydarzeń, a to nie zdarza się często w przypadku tego typu anime.

Leave a comment for: "Koi to Uso – odcinek 1"