Nana Maru San Batsu – odcinek 3

Rozpoczyna się druga część turnieju, podczas której obowiązują nieco inne zasady – nie odpowiada tylko zawodnik, który jako pierwszy nacisnął przycisk, ale wszyscy uczestnicy. Zapisują oni odpowiedzi na tablicach, po czym pokazują je prowadzącemu. Przyciskający może liczyć na trzy punkty za prawidłową odpowiedź, pozostali na jeden, ale są też punkty ujemne. Do finału wejdzie tylko troje uczestników z najwyższą liczbą punktów. Niestety bardzo szybko okazuje się, że pretendent do pierwszego miejsca jest tylko jeden, a mianowicie Mikuriya – nie dość, że jest najszybszy, to jeszcze nie ma najmniejszych problemów z prawidłowymi odpowiedziami. Dla Koshiyamy jest to wyjątkowo frustrujące przeżycie, bo chociaż zna odpowiedzi, ma problem z dopasowaniem ich do niepełnych pytań, przez co często popełnia błędy. Jako nowicjusz nie ma też pojęcia, na co zwracać uwagę, kiedy czytane są zagadki.

 

 

Kurczę, to był bardzo mruczny odcinek – emocjonujący, a przy tym sensowny. Nana Maru San Batsu ślicznie się rozkręca i na razie oferuje wszystko, co najlepsze w seriach sportowych. Jest ciekawie, rozgrywki wciągają widza, a przy tym anime obchodzi się bez różnych cudów-wianków. W sensie, wszystkie opisane w serii „techniki” i strategie wydają się sensowne i prawdopodobne. Nawet jeśli zawodnik wyjątkowo wcześnie naciska przycisk, ilość informacji jest wystarczająca do udzielenia poprawnej odpowiedzi. Oprócz emocji sportowych nie brakuje tu również humoru i to naprawdę przedniego – scena posiłku z początku odcinka była bezcenna. Nie byłoby to możliwe bez grupy wyjątkowo udanych postaci, duet Mari-Koshiyama kradnie całe show, ale pozostali bohaterowie też mają swoje momenty. Autentycznie jestem ciekawa, jak to wszystko się potoczy, i już pomstuję na fakt, że to jednosezonówka.

Gdybym miała się do czegoś przyczepić, ponownie byłaby to seiyuu Mari – dziewczyna stara się bardzo, ale nie jest w stanie wykrzesać z siebie nic.  Jej głos pozostaje niezmienny i niestety nic nie wskazuje na to, że się rozkręci. Wielka szkoda, bo Mari to wyjątkowo sympatyczna, zabawna i charyzmatyczna dziewuszka. Cała reszta na plus. Naprawdę nie ma sensu się rozpisywać, wystarczy powiedzieć, że Nana Maru San Batsu to bardzo miła niespodzianka, której warto dać szansę.

Leave a comment for: "Nana Maru San Batsu – odcinek 3"